Wywiad

Agata Kulesza o terapii: "Smutek przyciąga smutek. Radość można wybrać jak ubranie w szafie"

Agata Kulesza o terapii: "Smutek przyciąga smutek. Radość można wybrać jak ubranie w szafie"
Fot. Aldona Karczmarczyk/ Van Dorsen Artists

Ma za sobą trudne chwile. Dziś Agata Kulesza uważa, że to, jak się czujemy, to kwestia wyboru. I choć nie jest to łatwe, uczy się cieszyć wszystkim, co jej się przydarza.

Agata Kulesza ma za sobą trudne chwilę. Aktorka zdecydowała się na terapię

PANI: Radość to jest wybór?

Agata Kulesza: Moim zdaniem tak. Człowiek może albo utknąć w problemach, których każdy ma dużo, albo zrobić wszystko, by wróciła radość. To od nas zależy, którą opcję wybierzemy. Radość można wybrać jak ubranie w szafie. I kiedy przyszły w moim życiu trudne dni, a nawet miesiące, miałam dwie opcje: czy będę trwała w smutku i przekonaniu, że nic dobrego mnie już nie czeka, czy jednak postaram się jeszcze tym życiem ucieszyć. Cierpliwie czekałam, kiedy nastąpi spokój  bo  najpierw walczy się o spokój, dopiero kiedy człowiek wyjdzie z tego zwycięsko, może zacząć się cieszyć. Najpierw małymi rzeczami, potem życiem. Chociaż małymi rzeczami cieszyć się najtrudniej. A przecież codziennie, każdego dnia, nawet jeśli jest ciężki, można znaleźć coś miłego.

Ale jak to zrobić? Ktoś ci dał przepis?

Byłam na terapii. I choć nie miała na celu nauczyć mnie radości, mówiła o akceptacji samej siebie.  A to już krok do radości z drobnych rzeczy. Bo naprawdę codziennie spotykają nas miłe rzeczy, tylko ich nie zauważamy. W dodatku smutek przyciąga smutek - kiedy byłam smutna i szłam ulicą, widziałam wyłącznie smutnych ludzi. Jakby cała radość nagle zniknęła z powierzchni ziemi.  Widziałam ten stan, w którym sama byłam: o, temu też ciężko. Jak się idzie w radosnym nastroju, to się z kolei tak ogląda świat. Nasz stan jest optyką na świat. Nic dziwnego, że przyciągasz złe sytuacje, bo jesteś czujna na nie. Wierzę, że nasza energia ściąga podobną. Grupujemy  się,  żeby  płakać, a fajnie jest się grupować, żeby się cieszyć.

 

Agata Kulesza układa teraz życie na nowo

Martin Seligman, amerykański profesor psychologii, radził, żeby każdego dnia na koniec znaleźć trzy pozytywne rzeczy, które się zdarzyły, i dopisać ich przyczyny.

To się nazywa praktykowanie wdzięczności, prawda? Dużo się o tym mówi. Uwielbiam te  momenty, kiedy odczuwam wdzięczność, znajduję dobre strony. Podam przykład: nie chce mi się iść do teatru, marudzę, że wszyscy siedzą wieczorem na kanapie, a ja muszę wyjść na scenę, dać z siebie trzysta procent, a potem długo nie mogę usnąć, bo wciąż jestem rozwibrowana. Ale kiedy kończymy przedstawienie, odczuwam wielką wdzięczność, że wykonuję zawód, który kocham. Za każdym razem, gdy się kłaniam, mówię: „Jakie to wspaniałe, Agata, że ci się udało, że ten zawód cię nie oszukał i nie zdradził, że nadal go lubisz”. I mam takie dni, kiedy wszystko jest źle, a później gram przedstawienie i wszystko mija jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ale to też był wybór. Mój ukochany psychoterapeuta Viktor Frankl w swojej autobiograficznej książce - wspomnieniach z Auschwitz „Człowiek w poszukiwaniu sensu”– napisał, że nawet na dnie koszmaru można znaleźć dobro. Zwykle tego nie potrafimy. Dopiero po pewnym czasie przychodzi refleksja. Pamiętam czas w moim życiu, kiedy byłam na dnie rozpaczy. Dzwoniła do mnie rodzina, przyjaciele pytali, jak się mam, jak się czuję, czy w czymś mogą mi pomóc. Wtedy to mnie nie cieszyło. Dopiero później zrozumiałam, ile to dla mnie znaczyło. To sprawiło, że nie byłam tak bardzo w dupie, jak myślałam. Dlatego mogłam z tego wyjść i dlatego mówię, że to kwestia wyboru.  Szkoda czasu na pogrążanie się w rozpaczy i beznadziei. Bo później człowiek się budzi i mówi: „O, ale jestem zadowolona! Ale cholera, już się zestarzałam”. 

Układasz swoje życie na nowo. To przyjemny moment?

Kiedyś Kaśka Nosowska powiedziała: „To super, może ci się życie rozpadło, ale teraz masz nową przestrzeń i od ciebie zależy, jakimi meblami ją umeblujesz”. Tylko później był ten czas, kiedy musiałam w ogóle się zorientować, jakie ja meble lubię: „Ale zaraz, co ty lubisz, co chcesz ty, Agata? Co ci przeszkadza, czego nie chcesz?”. To nie jest tak, że ktoś ci dał stary fotel i masz go zaakceptować. Bo możesz powiedzieć: „Dziękuję ci za ten fotel, ale on mi się nie podoba”. Wezmę tylko to, co będę chciała, do swojej przestrzeni. I tak zaczęłam robić.

A gdy już rozsiądziesz się w na nowo umeblowanym życiu, to co zrobisz?

Urządzę  wielką  imprezę  z  przyjaciółmi. Lubię nasze niewymuszone, nienarzucające się przyjaźnie. Ktoś przyjdzie, ktoś zadzwoni i od razu wpada. Czujemy się przy sobie swobodnie, nikt nikogo nie krytykuje. Akceptujemy to, że każdy ma dziwactwa, ten lubi tańczyć, ten schować się  w krzakach i oglądać ptaki, tamten lubi nic nie mówić, a ten z kolei za dużo gada... Teraz chcemy zrobić pączki według przepisu mojej babci. Zacznę z sąsiadką, reszta pewnie dojdzie i dołączy do smażenia. Cieszę się, że w marcu jadę z dwiema przyjaciółkami na wystawę Vermeera. Czyż to nie wspaniałe? Byłyśmy już razem w Dubaju i w Lizbonie, bo dostałam od nich urodzinowy wyjazd. Popatrz, jakie to jest wspaniałe: możesz sobie wyjechać. Czujesz się bezpiecznie, wszystko jest dobrze. Ten lęk minął. Jak mówił prof. Leszek Kołakowski: po pierwsze przyjaciele.

 

Dekalog Agaty Kuleszy 

A po drugie, trzecie...? Jaki byłby dekalog Agaty Kuleszy?

Po pierwsze, dbaj o najbliższych - w moim przypadku to córka Marianka, przyjaciele, rodzina. Są najważniejsi, to fundament. Po drugie, bądź  uważna. Trzeba mieć taką wyobraźnię, żeby potrafić odwrócić sytuację. Zanim się coś powie albo będzie uszczypliwym, trzeba postawić się w tej sytuacji. Po trzecie, nie szczędź czułości. Czułość kojarzy mi się ze zrozumieniem i akceptacją. Bądź czuła dla ludzi, dla przyrody, dla siebie. Bo ta czułość wszystko nam załatwia - zrozumienie i akceptację. Kiedy z czułością pomyślisz, że ludzie są różni, nie masz wobec nich wygórowanych wymagań i oczekiwań. Po czwarte, nigdy nie przestawaj być ciekawa. Bo ciekawość to cecha dziecka, które odkrywa świat, uczy się go wciąż na nowo, poznaje ludzi.  Na stare lata trochę ta  ciekawość nam się przytępia i radość dziecka znika, wydaje się nam, że już wszystko wiemy. I już się nie zachwycamy.

To może po szóste: zachwycaj się?

Tak, zachwyt jest bardzo ważny. Bo on jest inspirujący, ciągnie nas w górę. To jest stan, kiedy  zapiera nam dech: „Wow!”. Uwielbiam się zachwycać ludźmi, książkami, spotkaniami. Te zachwyty są mi potrzebne. Podobnie jak po siódme, spokojny sen. Szczególnie dziś, kiedy jesteśmy przebodźcowani, ważne, żeby umieć spokojnie zasnąć i się obudzić. Bez zgiętego ciała. Potrzebuję dużo snu do dobrego życia. Mój organizm jest jak barometr - kiedy zapadam w sen, to znak, że coś mnie trapi albo że rozkłada mnie choroba. Taki mechanizm obronny, jeszcze z dzieciństwa.

Córka Agaty Kuleszy - czego aktorka chciałaby nauczyć Mariannę?

A ósme przykazanie?

Pogódź się z tym, co przynosi życie. Jaka to ulga, kiedy masz w sobie zgodę na to, co dostajesz od losu. Przecież nie na wszystko mamy wpływ, w gruncie rzeczy niewiele od nas zależy. Ale ludziom często brakuje pokory, wydaje się nam, że jesteśmy panami swego życia, a czasem i cudzego. Może więc dziewiąte: pozbądź się pychy. Zaakceptuj to, że nie masz zbyt wielkiego wpływu na drugiego  człowieka  w ogóle nie zabierajmy się więc do zmieniania. Wpływ mamy jako rodzice na kształtowanie dzieci. Chciałabym, żeby moja córka nie była od nikogo zależna. To jest jedna z najważniejszych rzeczy, których chciałabym ją nauczyć. I ona jest niezależna, nie jest lękowa, jest bardzo otwarta na świat. To jest mój sukces. Niezależność. I czyste sumienie.

A dziesiąte przykazanie?

Naucz godzić się ze stratą. Gram teraz w serialu „Skazana”  -  to historia więźniarki, ale dla mnie to opowieść o stracie. Każda strata boli. Ale trzeba to przeżyć, opłakać, pożegnać i dopiero ruszyć od nowa. Trzeba zrobić tak jak Marie Kondo, autorka książki „Magia sprzątania”. Ona dotyka rzeczy,  z którymi chce się rozstać, i mówi: „Dziękuję, że byłaś ze mną”. I tak samo trzeba powiedzieć „dobra, dzięki” nawet stratom. Tak się miało stać, nie mam wpływu. A może życie polega na umiejętności godzenia się ze stratą? Tylko wtedy może zagościć w nim na nowo radość.

 

Cały wywiad można przeczytać w kwietniowym numerze magazynu "Pani". 

pa_004_OKLADKA

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również