Nawilżanie – temat, wydaje się, banalny. A jednak wiele z nas ma problem z suchą skórą, szczególnie wtedy gdy panują ekstremalne warunki pogodowe, a więc upał lub mróz. Jak zapewnić skórze optymalny poziom nawilżenia? Które preparaty do pielęgnacji wybrać, co pić i co… jeść, by się nawodnić? Pytamy ekspertów.
Spis treści
Choć na co dzień używam kosmetyków nawilżających, skóra po urlopie jest szorstka, matowa, sucha. – To częsty problem osób wracających z wakacji. Ekspozycja na promieniowanie UV jest jednym z czynników sprzyjających odwodnieniu skóry – tłumaczy kosmetolożka Dagmara Nowak-Barańska z krakowskiego Beauty Lounge Daga Nowak. – Inne to kąpiele, zwłaszcza w chlorowanej lub słonej wodzie, niska wilgotność powietrza, np. w klimatyzowanych pomieszczeniach lub samolocie i ekstremalne temperatury. Wszystko to osłabia skórną barierę ochronną, zmniejsza wydzielanie sebum i przyspiesza rogowacenie naskórka. – A jeśli dodamy do tego sprzyjający odwodnieniu alkohol, który lubimy popijać na wakacjach, po powrocie z urlopu możemy mieć wrażenie, że się… postarzałyśmy i przybyło nam zmarszczek – dodaje ekspertka.
– To tak zwane zmarszczki dehydratacyjne, ich przyczyną jest brak nawilżenia. Skłonność do przesuszenia skóry rośnie wraz z wiekiem. Spadek poziomu estrogenów po menopauzie sprawia, że w naskórku zmniejsza się ilość ceramidów i kwasów tłuszczowych, które są ważnymi składnikami płaszcza hydrolipidowego zapobiegającego odparowywaniu wody z naskórka. – Nazywamy to transepidermalną ucieczką wody – mówi kosmetolożka. – Gdy płaszcz jest w dobrym stanie, skóra jest nawilżona, elastyczna, ma dobre napięcie. Jeśli jest nieszczelny, szybko staje się sucha, podatna na podrażnienia i skłonna do atopii. Dlatego ważne jest wzmacnianie szczelności ochronnego płaszcza i nawadnianie skóry od środka.
Około 20 proc. zawartej w naszym ciele wody znajduje się w skórze. Jest nie tylko „wypełniaczem” zapobiegającym wiotkości. – Uczestniczy w wielu reakcjach metabolicznych, umożliwia oczyszczanie skóry z toksyn i produktów przemiany materii – wylicza Dagmara Nowak-Barańska. – Odpowiada za prawidłowe krążenie krwi, dzięki czemu do komórek skóry docierają tlen i substancje odżywcze. Skóra nie pobiera wody z zewnątrz – gdyby tak było, po kąpieli ciało nasiąkałoby jak gąbka! Dzięki swojej budowie można powiedzieć, że jest „wodoodporna”. Skąd w takim razie woda trafia do naskórka? Ze skóry właściwej, z której, dzięki różnicy ciśnień, przesuwa się w stronę powierzchni. A szczelny płaszcz hydrolipidowy zapobiega jej nadmiernemu odparowywaniu. Dlatego nawilżanie nie polega na dostarczaniu skórze wody w kremach lub innych kosmetykach (jest w nich, żeby nadać preparatom odpowiednią konsystencję i żeby mogły się w niej rozpuścić niektóre składniki, jednak krótko po nałożeniu woda odparowuje pod wpływem temperatury skóry). Sekretem nawilżania jest dostarczanie substancji, które zapobiegną ucieczce wody z naskórka. – Najważniejszymi składnikami kosmetyków nawilżających są lipidy – ceramidy, kwasy tłuszczowe, cholesterol, skwalan – tłumaczy ekspertka. – To „cegiełki”, z których zbudowany jest ochronny płaszcz skóry. Wiele osób obawia się stosowania kremów lipidowych, zwłaszcza latem. Niepotrzebnie. Mamy teraz mnóstwo preparatów o lekkich formułach, np. emulsji, po których skóra nie jest tłusta, nie świeci się i nie klei.
Równie ważne są substancje, które wiążą wodę w naskórku. Tworzą tzw. NMF, naturalny czynnik nawilżający (z ang. Natural Moisturising Factor). To m.in. aminokwasy, elektrolity (jony sodu, potasu, wapnia, magnezu), mocznik w niskim stężeniu, kwasy: mlekowy, piroglutaminowy, cytrynowy, mrówkowy, oraz cukry, w tym kwas hialuronowy. Występują w skórze naturalnie, ale niektóre można dostarczać z zewnątrz, by uzupełniać ewentualne braki. Do niedawna najpopularniejszym składnikiem nawilżających kosmetyków był kwas hialuronowy, który absorbuje i zatrzymuje wodę. Ma różne wielkości cząsteczek – większe osadzają się na powierzchni skóry, mniejsze są w stanie wniknąć w głąb naskórka. – Ostatnio coraz bardziej popularny w kosmetologii staje się kwas poliglutaminowy, który również jest naturalnym składnikiem NMF, ale wiąże nawet cztery razy więcej wody niż kwas hialuronowy – dodaje Dagmara Nowak-Barańska. – Skuteczne są też niacynamid, czyli witamina B3, o właściwościach nawilżających i kojących oraz gliceryna, której przyciągające wilgoć cząstki łatwo wbudowują się w naskórek. Warunkiem ich skuteczności jest jednak regularne dostarczanie skórze wody od środka. Kosmetolog przypomina, że gdy używamy humektantów (czyli m.in. wymienionych wyżej substancji), musimy zabezpieczyć je preparatem okluzyjnym, który będzie zapobiegał ucieczce wody. – Dobrą rutyną pielęgnacyjną jest nakładanie na skórę najpierw serum o lekkiej, płynnej lub półpłynnej konsystencji, które dostarczy skórze humektantów, a następnie kremu lipidowego. Latem może nim być krem z filtrem, który stosujemy na dzień. Wieczorem – lipidowy krem barierowy, który nie tylko „domknie” nałożone na skórę nawilżające substancje, ale też odbuduje uszkodzenia wywołane czynnikami drażniącymi.
Nie da się nawodnić organizmu na zapas. Trzeba stale pić wodę – WHO zaleca średnio 2 litry na dobę dla kobiet i 2,5 litra dla mężczyzn. – Można wyliczyć swoje zapotrzebowanie – mówi dietetyczka dr inż. Agnieszka Leciejewska – Potrzebujemy 30 ml wody na kilogram masy ciała. Więcej, gdy panuje upał, mocno się pocimy, wykonujemy wysiłek fizyczny. Specjaliści z Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej radzą wypijać dodatkowo szklankę na każdy stopień temperatury powietrza powyżej 37°C. Nie wolno czekać, aż ciało da nam sygnał „chcę pić”. Uczucie pragnienia pojawi się, gdy stracimy ok. 1,5 l płynów. – Dlatego dobrym zwyczajem jest popijanie małymi łykami niesłodkich płynów przez cały dzień – radzi dietetyczka. Gdy dojdzie do odwodnienia organizmu (na skutek upału, sportu lub choroby, np. częstej podczas wakacji biegunki podróżnych), widać to także na skórze. – Lekarze oceniają wówczas tzw. turgor skóry, czyli jej jędrność i elastyczność – tłumaczy Agnieszka Leciejewska. – Gdy na kilka sekund chwycimy skórę na grzbiecie dłoni dwoma palcami, po wypuszczeniu powinna szybko wrócić na miejsce. Jeśli trwa to dłużej, organizm jest odwodniony i prócz wody potrzebuje uzupełniających elektrolitów. Można kupić gotowe lub zrobić domowy izotonik z wody, soku z cytryny lub pomarańczy, odrobiny miodu i szczypty soli. Uwaga, takiego napoju nie wolno trzymać dłużej poza lodówką!
Dobrym źródłem wody jest też jedzenie. – Możemy dostarczyć w ten sposób od 400 do 1200 ml płynów na dobę – podpowiada Agnieszka Leciejewska. – Wystarczy jeść warzywa i owoce. Niektóre, np. arbuzy, melony, truskawki, pomidory, ogórki, w ponad 90 procentach składają się z wody. Przy okazji dostarczają witamin i składników mineralnych. Ekspertka radzi, by w menu znalazły się też płynne dania – zupy, kefiry, jogurty, koktajle, smoothie. Odradza alkohol, nadmiar kawy i potrawy z dużą zawartością soli. – Suchości skóry zapobiegają też ryby, algi, awokado, orzechy, oliwa, oleje rzepakowy i lniany, pestki. Zawierają kwasy tłuszczowe omega-3, które zatrzymują wodę.
W gorące dni lubię spryskiwać twarz wodą termalną lub roślinnym hydrolatem. Koją rozgrzaną skórę, schładzają, odświeżają. Ale czy nawilżają? – Niekoniecznie. Mogą wręcz odwadniać skórę – ostrzega Dagmara Nowak-Barańska. – Parująca woda zabierze wilgoć z naskórka, jeśli nie nałożymy na zwilżoną skórę kremu lub nie osuszymy jej chusteczką. – W przypadku hydrolatów radzę też, by nie brać ich na plażę – mówi kosmetolog. – Są oparte na wyciągach z roślin, które pod wpływem promieniowania UV mogą doprowadzić do podrażnień, wysypki lub przebarwień. Lepiej używać ich we własnej łazience.
– Jeśli jest szorstka i matowa, wskazane są łagodne pilingi enzymatyczne – radzi Dagmara Nowak-Barańska. – Ziarniste mogą drażnić wrażliwą po słońcu skórę. Dobre będzie też serum z przeciwutleniaczami, np. witaminami A, C, E, które „rozbroją” nadmiar wolnych rodników powstających m.in. pod wpływem promieni UV. W domu warto stosować maski żelowe lub w płacie. W gabinecie infuzję tlenową. Podczas zabiegu potrzebne składniki są wtłaczane do skóry pod ciśnieniem hiperbarycznym tlenem, który sam też pobudza mikrokrążenie krwi i nawilżenie.