Kultura

Kontrowersyjny „Babygirl” z Nicole Kidman w streamingu. Dlaczego budzi tyle skrajnych emocji?

Kontrowersyjny „Babygirl” z Nicole Kidman w streamingu. Dlaczego budzi tyle skrajnych emocji?
NIcole Kidman i Harris Dickinson w "Babygirl"
Fot. Materiały Prasowe

"Babygirl" to prowokacyjny film, który łączy w sobie tematy władzy, seksu, tabu i osobistego odkrycia. Romans, duża różnica wieku i erotyka. Cóż, ten schemat nie raz się sprawdził. Tym razem też film z Nicole Kidman stał się hitem. Czy to nas kręci? Można przekonać się w streamingu.

Romy (Nicole Kidman) to wpływowa i perfekcyjna CEO w nowojorskiej firmie technologicznej. Jej życie to rutyna władzy i kontroli – aż do momentu, gdy zatrudnia nowego stażystę, Sammy’ego (Harris Dickinson). Chłopak jest charyzmatyczny, młody, pewny siebie… i świadomy swojej atrakcyjności. Ich relacja, początkowo zawodowa, zaczyna przyjmować erotyczny charakter – balansując na granicy ryzyka i obsesji. Z czasem Romy traci kontrolę nad sytuacją. Samuel wykorzystuje ich romans jako kartę przetargową. Rozpoczyna się gra sił, która wywraca życie Romy i zmusza ją do skonfrontowania się z własną tożsamością, pożądaniem i strukturami, które sama współtworzyła.

Scena z mlekiem

Tak jak w "9 i 1/2 tygodnia" kultowa jest scena z kostkami lodu na brzuchu Kim Basinger, tak w "Babygirl" też jest taki moment. W barze firmowym podczas świątecznego przyjęcia. Romy rozmawia z współpracownikami, gdy nagle do stolika podchodzi kelner i zostawia przed nią wysoką szklankę mleka, opłaconą przez Sama. Na początku wzbudza to zdziwienie u Romy, ale gdy spotyka się wzrokami z Samem, gładko wypija mleko jednym łykiem, przerywając dopiero po chwili. Samuel wychodzi z baru i szepcze do Romy: „Good girl” — co sygnalizuje, że ona zgodziła się na reguły ich psychoseksualnej gry. To kluczowy punkt relacji — symbol jej uległości wobec jego dominacji.

Scena szybko stała się viralem — gif i memy "milkpower" krążyły po TikToku i serwisie X, a sama Kidman z żartem odtworzyła ten moment na gali Critics’ Choice Awards, pijąc mleko na scenie.

 

Co świat zobaczył w "Babygirl"?

Hollywood rzadko pokazuje kobiety w średnim wieku jako aktywne seksualnie — a jeszcze rzadziej jako te, które inicjują relacje z młodszymi mężczyznami. "Babygirl" odwraca ten trop, prezentując Romy jako osobę pożądającą, ale nie uprzedmiotowioną. To seksualność nie dla mężczyzny, lecz dla niej samej. Co ważne, Romy jest kobietą na szczycie, ale jej władza zostaje zdekonstruowana przez system, który pozornie ją akceptuje, ale w rzeczywistości nadal opiera się na męskiej dominacji. Romans staje się pretekstem do jej publicznego upokorzenia i pokazuje, niestety, kruchość kobiecej pozycji w patriarchalnym systemie.

 

Doskonałość to więzienie, mówi ten film. Romy jest przedstawiona jako perfekcyjna  – ma idealne ciało, karierę, kontrolę. Ale ta perfekcja to też forma więzienia. A prawdziwa wolność może leżeć nie w dominacji, ale w emocjonalnej autentyczności.

Widzowie docenili w tym filmie odwrócenie klasycznego tropu "erotycznego thrillera. Tu zamiast kobiety-ofiary lub femme fatale, mamy protagonistkę, która sama nie wie, czy jest katem, czy ofiarą. Nie ma prostego moralnego rozróżnienia. Film nie oferuje łatwych odpowiedzi, lecz raczej prowokuje do refleksji nad tym, co znaczy być kobietą z władzą i pożądaniem w świecie, który tej kombinacji wciąż się boi. Kulminacją filmu jest publiczne upokorzenie Romy, ale z nowym otwarciem. Ta bowiem odnajduje nową formę siły – nie w dominacji, lecz w akceptacji własnych pragnień i emocjonalnej prawdy.

"Babygirl" już na HBO Max

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również