Coraz więcej kobiet rezygnuje z farbowania siwych włosów, jednak ten trend nie każdemu się podoba. Zwłaszcza mężczyźni mają często zdecydowane zdanie na ten temat.
Zawsze preferowałam sportowy styl. Jeansy, swetry, adiddasy. To mój codzienny ubiór. Do pracy zakładam bluzki i marynarki, ale raczej ze spodniami. Podobne podejście mam też do dbania o siebie. Delikatny makijaż i dobry krem wystarczą mi do szczęścia Mój mąż zawsze lubił ten styl, a najwięcej komplementów słyszałam od niego, kiedy byłam w dresach czy ubraniach turystycznych.
- Lubię w Tobie to, że po zmyciu makijażu nadal jesteś tą samą kobietą – komplementował mnie Piotrek, mówiąc że nie muszę w sobie nic zmieniać.
Jeśli chodzi o włosy to zawsze uważałam się za umiarkowaną szczęściarę. Mam naturalnie silne, lekko kręcone włosy, które dobrze wyglądają nawet bez żadnej stylizacji. Mniej poszczęściło mi się z kolorem. Moja mama zawsze określała go jako „mysi”, chociaż ja wolę mówić ciemny blond. Mimo to mi nie przeszkadzały. Zawsze byłam zbyt leniwa, aby robić z nimi coś więcej, tylko kilka razy skusiłam się na jasne refleksy. Często mówiłam, że między pracą a opieką nad dziećmi nie mam czasu, aby regularnie chodzić do fryzjera.
Z Piotrkiem jesteśmy razem już 25 lat. Niedawno z domu wyprowadził się nasz młodszy syn, a my zaczęliśmy układać sobie życie na nowo, już całkowicie po swojemu. Dla kilka lat starszego ode mnie Piotrka to również okazja, aby poczuć drugą młodość. Zaczął robić pozwolenie na motor, a dla nas obydwojga kupił rowery elektryczne. Teraz prawie co weekend jeździmy po Polsce i odkrywamy coraz trudniejsze trasy.
Bardzo mi się to podoba, ponieważ czuję że mężowi wróciła energia życiowa. Kilka lat temu popadł w pewien marazm. Siedział tylko przed telewizorem, nic mu się nie chciało. On, zawsze szczupły, zaczął mieć początki piwnego brzuszka. Starałam się zachęcić go do zmiany i dałam mu do zrozumienia, że nie tak wyobrażam sobie wspólne życie. Po kilku sugestiach poszedł na siłownię i to dodało mu pewności siebie. Teraz nawet zmienił styl ubierania. Do pracy nadal nosi garnitury, ale kupił sobie kurtkę motocyklową. Wygląda świetnie, prawie tak jak kiedy się poznaliśmy.
Niedawno poszliśmy na kolację do restauracji. Rozmawialiśmy o naszych wakacyjnych planach, co zamierzamy zrobić i jak spędzić czas. Rozmawialiśmy o naszych dzieciach i o tym jak przyjemnie jest mieć wreszcie czas i dom dla siebie. Powiedziałam mu, że czuję że mamy teraz w sobie więcej życia.
- Lubię też tą Twoją energię. Przypomina mi się jak się poznaliśmy na studiach i byłeś takim zwariowanym podróżnikiem. Czasem mam wrażenie, że poza zmarszczkami i siwymi włosami nic się nie zmieniłeś.
- Podobam Ci się taki? – Piotrek zaczął ze mną flirtować.
- Nawet bardzo. Świetnie wyglądasz z tymi siwymi włosami. Nareszcie dodały Ci trochę powagi - zaśmiałam się – A jak Tobie podobają się moje?
Piotrek wyraźnie się speszył.
- Ważne jest czy Tobie się podobają – powiedział wymijająco.
- Ej, tak się nie bawimy. Pytam się Ciebie – naciskałam.
- No dobrze, to skoro chcesz wiedzieć. Nie podobają mi się.
Zdębiałam. Niby chciałam znać prawdę, ale spodziewałam się czegoś innego. Chociaż zbliżam się do 50-tki, to wygrałam na loterii, ponieważ nadal mam stosunkowo mało siwych włosów. Oczywiście było ich więcej niż jeszcze kilka lat temu. Nie przeszkadzało mi to, a rozmowy z moimi przyjaciółkami skłaniały mnie do tego, aby niczego nie zmieniać. Rozmawiałyśmy jak podoba nam się Lidia Popiel czy Andy MacDowell z naturalną siwizną. Maja, która dużo podróżuje, często pokazywała nam świetnie wyglądające srebrnowłose kobiety z Paryża czy Mediolanu. A teraz mąż nagle mówi mi, że źle wyglądam?
- Nie źle. Tylko, no wiesz, myślę, że z farbowanymi mogłabyś wyglądać bardziej atrakcyjnie. Bardziej jak w młodości.
- A wiesz ile to pracy? Regularne wizyty u fryzjera, odpowiednia pielęgnacja. Zawracanie głowy. Mi się podoba tak jak jest.
- To czemu pytasz się mnie o zdanie, skoro Cię nie interesuje?
Ta rozmowa popsuła nam bardzo przyjemny jak do tej pory wieczór. Obydwoje wróciliśmy trochę nadąsani do domu i więcej nie poruszaliśmy tego tematu.
Kilka wieczorów później spotykałam się z moimi przyjaciółkami i opowiedziałam im o całej sytuacji. Maja nie miała wątpliwości.
- Olej go. Twoje ciało, Twój wybór. Wiedział z kim się żeni, więc czemu nagle oczekuje że się zmienisz? Jakoś nie widzę, żeby on się farbował. Podwójne standardy, jak zwykle.
Kocham Maję, ale uwielbia, aby każda kwestia było czarno-biała. Jest naszym moralnym kompasem, tłumaczy zmieniający się świat, ale bywa zbyt radykalna. Dlatego czekałam aż wypowie się Julka. Julka niedawno przeżyła z mężem potężny kryzys, po tym jak on wdał się w emocjonalny romans z koleżanką z pracy.
- Maja ma rację, że to Twoja decyzja. Ale…
- Ale …?
- Ale pytanie czy dla Ciebie jest ważne, aby być dla Piotrka atrakcyjną? Sama jeszcze do niedawna narzekałaś, że się zaniedbał. Czy to też nie jest podwójny standard? Włożył dużo wysiłku, aby wrócić do kondycji. Dla Ciebie. Sama żałuję, że wcześniej nie zwracałam większej uwagi na potrzeby Marka.
Słowa Julki dały mi do myślenia. Przy Mai może nie powiedziałabym tego głośno, ale tak, zależy mi, aby podobać się Piotrowi. Wiem, że nie muszę spełniać wszystkich jego fantazji, ale przyjemnie widzieć ten błysk w jego oku, kiedy na mnie patrzy. Zresztą, dla niego również liczy się moja opinia. Teraz zostaliśmy we dwoje, więc chyba powinniśmy zatroszczyć się o siebie nawzajem?
Za kilka tygodni mamy świętować srebrne gody. Chyba mam pomysł jak go wtedy zaskoczyć.