Wraca pamięcią do swojej przeszłości. Pisze w sieci o rodzinnym domu, dorastaniu, buncie i gorzkich życiowych lekcjach. Tego o niej nie wiedzieliście!
Jest czas na porządki, nie tylko w szafach, i remont nie tylko domu, do którego wpadałam głównie po to, by przespać się, przytulić dzieci i gonić dalej. Mam czas na to, by spojrzeć wstecz, docenić to, co było piękne, wybaczyć sobie i innym to, co było po ludzku niedobre” – tymi słowami Agnieszka Chylińska (44) rozpoczęła na swoim Instagramie cykl niezwykle osobistych zwierzeń. Gwiazda wraca do przeszłości, snując opowieść o swoich wzlotach i upadkach, początkach kariery, finansowych zmaganiach i zawodach – nie tylko miłosnych. Z tych opowieści wyłania się obraz Agnieszki, jakiej jeszcze nie znaliśmy.
Była grzecznym i rezolutnym dzieckiem. Już jako 6-latka pisała wiersze! Błyskawicznie uczyła się języków. Rodzice – dziennikarz i nauczycielka – byli pewni, że córka pójdzie na studia. A Agnieszka miała sprecyzowane plany na przyszłość: „Najpierw chciałam pisać książki dla dzieci, potem zaczęłam śpiewać. Jako nastolatka mocno przeżyłam śmierć Freddy’ego Mercury’ego. Coś wtedy pchnęło mnie w stronę śpiewania. Wychowałam się na muzyce lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, bo takiej słuchał mój ojciec – historyk z wykształcenia. Potem pojawił się bunt. Bunt dla zasady. Znalazłam swoich ludzi, z którymi piło się pierwsze piwo i dywagowało na temat pierwszej płyty »Rage Against the Machine«. Czułam, że to jest to, że muzyka mnie nakręca i jako jedyna pozwala mi siebie wyrazić w pełni”. W drugiej klasie liceum wzięła udział w festiwalu piosenki francuskiej, gdzie została dostrzeżona przez muzyków z grupy Second Face. Wkrótce zaczęli razem koncertować, a Agnieszce przestało starczać czasu na naukę. W 1994 roku, trzynastego w piątek, poszła do fryzjera i ścięła włosy „na zero”. Dzień później stawiła się w studiu nagraniowym zespołu Skawalker. I rzuciła szkołę.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Wyświetl ten post na Instagramie.
W kolejnym wpisie Agnieszka opowiada o wkraczaniu w dorosłość: „Od kiedy wyprowadziłam się z rodzinnego domu, zaczęłam etap pomieszkiwania, a to z koleżankami, a to chyłkiem u chłopaka. Może dlatego nigdy w pełni nie było mi dane poczuć mega gwiazdorki w czasach, gdy po otrzymaniu nagrody Fryderyk wracałam z »buta« do mrówkowca, zaczepiana po drodze przez jakichś ziomków, którzy właśnie widzieli mnie przed chwilą w tv. Weszłam w szołbiznes tak, jak stałam. Przez wiele lat kisiłam się w kawalerkach, jednocześnie słysząc swoje piosenki w popularnych radiostacjach. Może to mnie uratowało, że po koncertach wracałam do »siebie« i musiałam ogarnąć tak zwane zwyczajne życie. Sama nieudolnie remontowałam mieszkania, w których mieszkałam. Czasem ktoś mi pomógł, czasem naciągnął jakiś pseudo fachowiec. Przez wiele lat żyłam w przeświadczeniu, że mi się więcej nie należy, że dalej mam żyć tak chyłkiem, gdzieś kątem. Dopiero, gdy pojawiły się moje dzieci, zaczęłam dla nich walczyć o własne miejsce, o własne meble i o to, żeby było ładnie”. Publikując zdjęcie, na którym gra w grę komputerową, przemyca swoją historię o dorastaniu i relacjach, nie tylko tych miłosnych: „Kompletnie nieprzygotowana do tak niespodziewanego sukcesu pierwszych płyt O.N.A. uciekałam w świat superbohaterów i tłukłam wszelkie potwory przez moment żyjąc złudzeniem, że nad czymkolwiek panuję w swoim życiu. Mogłam kontrolować życie innych, co było dla mnie rekompensatą za te wszystkie chwile, gdy nie mogłam wpłynąć na ludzi, których kochałam, a którzy traktowali mnie nie tak, jakbym sobie tego życzyła (...). Im bardziej angażowałam się w relację typu przyjaźń, tym bardziej dostawałam po nosie, żeby nie napisać wprost: po dupie. A jednak pomimo tylu zawodów ludźmi, których spotkałam i tylu ran, którymi mnie niektórzy z nich uraczyli, nigdy nie przestałam wierzyć
w drugiego człowieka”. Kiedyś powiedziała o sobie: „Byłam agresywna, nieszczęśliwa i zakompleksiona”. Dziś, wracając myślami do tamtych czasów, pisze: „Teraz po prawie 20 latach od premiery patrzę na tamtą siebie z czułością. Tamta Agnieszka szukająca akceptacji, miłości, przytulenia...” I puentuje: „Co bym jej dzisiaj powiedziała? Że jest ważna, wrażliwa i kochana. Może właśnie tych słów w moim życiu zabrakło”.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Tekst ukazał się w magazynie SHOW (nr 9/2021).