Po latach wróciła niepewność. Czy mąż mnie zdradza? Czy chodzi o tę kobietę, która już raz próbowała mi go odebrać?
W sypialni panowała cisza. Słyszałam tylko miarowy oddech śpiącego męża. Od kilku godzin nie mogłam zasnąć. Wiedziałam, że w szufladzie stolika nocnego leży jego komórka. Biłam się z myślami, czy po nią sięgnąć. Przeszukiwanie rzeczy męża kłóciło się z moją naturą, chociaż miałabym ku temu podstawy.
Tomasz już raz zawiódł moje zaufanie. Gorzej, poważnie podkopał moją pewność siebie, wiarę w kobiecość. Samo wspomnienie tamtych wydarzeń było bolesne. Dałam mu drugą szansę, ale wybaczenie nie przyszło na pstryknięcie palców. Przez wiele miesięcy, a może nawet lat podświadomie zachowywałam czujność. Obserwowałam go, szukając oznak niewierności. I nie chodziło tylko o fizyczną zdradę. To nawet próbowałam zrozumieć, bo w tamtym czasie nie miałam ochoty na seks. Ubodło mnie, że szukał schronienia, oddechu u innej kobiety, że to jej się zwierzał, że to ona była z nim bliżej niż ja, jego żona, matka jego dzieci. Z czasem uwierzyłam w jego oddanie, ale blizna w głębi serca pozostała.
Nie spodziewałam się, że znowu ją rozdrapie. Jak mógł? Mamy wspólny dom, wypracowane świetne relacje i trójkę odchowanych dzieci. Czy on oszalał, by wdawać się w nowy romans, stawiając to wszystko na szali?!
A może… to wcale nie jest stary romans? Może nigdy nie zakończył tamtego, który niemal mnie zniszczył? Przyczaił się tylko, uśpił moją podejrzliwość…
Dawna blizna zatętniła nowym, choć dobrze znajomym bólem.
Tym razem jednak sytuacja wyglądała inaczej. Nie byłam bezradną młodą matką, skazaną na łaskę i niełaskę niewiernego męża. Miałam świadomość, że poradzę sobie bez niego, i tylko ode mnie zależało, czy to małżeństwo będzie trwać dalej. Tomasz pewnie chciałby trzymać dwie sroki za ogon. Mieć kochającą żonę, a poza domem przeżywać ekscytujące chwile. Być może od wielu lat prowadził podwójne życie. Bo im dłużej się zastanawiałam, tym większej nabierałam pewności, że doskonale znam swoją rywalkę. Anita, jego koleżanka ze studiów, pochłonięta pracą i zdobywaniem kolejnych awansów. On nazywał ją ambitną, piekielnie inteligentną, ja – cyniczną karierowiczką. Ktoś taki jak ona zgodziłby się na wieloletnią rolę tej drugiej. Skoro nie chciała zakładać rodziny, mieć dzieci, mogła być kochanką i powiernicą. Towarzyszką i przyjaciółką. A kim ja byłam? Inkubatorem? Sięgnęłam po swój telefon.
„Nie dzwoń dzisiaj, ona jednak nie idzie na jogę”, odczytałam zwieńczoną smutną minką wiadomość. Wiadomość, która nie była przeznaczona dla mnie. Tomasz musiał się pomylić przy wysyłaniu i nawet tego nie zauważył.
O świcie udało mi się na chwilę zmrużyć oczy. Obudziłam się, gdy do sypialni wparowała najstarsza córka. Tosia podeszła do ojca.
– Wstawaj, tato. – Szturchnęła go. – Miałeś mnie podwieźć na uczelnię.
– Taaa… już wstaję – wymamrotał Tomasz, a potem rozłożył ramiona, by przytulić pierworodną.
Patrzyłam na tę scenę ze ściśniętym sercem. Tomasz był dobrym ojcem, tego nie mogłam mu odmówić. Tym trudniejsze będzie dla mnie podejmowanie jakichkolwiek decyzji, związanych z naszym małżeństwem.
Zerkałam na niego przy śniadaniu. Jedną ręką nakładał sobie jajecznicę, a drugą scrollował telefon. Czyżby nawet przy mnie korespondował z tamtą? Odetchnęłam z ulgą, gdy wreszcie wyszedł z domu. Tego dnia miałam pracować zdalnie, ale nie mogłam się skupić. Rozważałam, czy powiedzieć komuś o swoich podejrzeniach. Może siostra coś by mi doradziła? Sama była po rozwodzie, tyle że u niej sprawy potoczyły się zupełnie inaczej. Uczucie się wypaliło i rozstała się z mężem w zgodzie, a poza tym nie mieli dzieci. Tymczasem ja zostałam zdradzona… Znowu. I przez skórkę czułam, że to nie jest trywialny skok w bok, tylko że mój wspaniały mąż od lat mnie oszukuje.
Ból? Też, ale głównie czułam rozgoryczenie i wściekłość. Dokładnie przejrzałam kieszenie w spodniach Tomasza, kiedy wkładałam ubrania do pralki. Zanurzyłam twarz w jego koszuli, próbując wyczuć damskie perfumy. Na kołnierzyku nie było śladów szminki. Świetnie się maskuje, pomyślałam i cisnęłam koszulę do bębna.
Ostatecznie postanowiłam zwierzyć się siostrze. Musiałam to z siebie wyrzucić.
– Moim zdaniem to z nim powinnaś porozmawiać.
– Mam go wprost zapytać, czy mnie zdradza? – prychnęłam. – Przecież od razu się wyprze!
– Poprzednim razem się nie wyparł. Wiesz dobrze, jak bardzo tego żałował. I zobacz, jakoś wam się ułożyło – przypomniała mi Ula. – Musicie ze sobą porozmawiać.
– Wtedy podobno przytłoczyło go życie z trójką małych dzieci. Przerosły go obowiązki i odpowiedzialność. Niemal mu współczułam. Zresztą co ja bym zrobiła po rozwodzie, bez pracy, za to z niemowlakiem przy piersi i kolejną dwójką uczepioną spódnicy? Zależało mi, żeby ratować związek dla dobra dzieciaków, własnego też, ale teraz?
– Teraz snujesz domysły. Dowiedz się, jak wygląda prawda.
Po wizycie u siostry postanowiłam dobrać się do telefonu Tomasza. Tylko w ten sposób poznam rzeczoną prawdę. Na pewno pisali do siebie wiadomości, skoro jedna z nich trafiła pod niewłaściwy numer.
Podczas rodzinnej kolacji, gdy dzieci przekomarzały się z ojcem, naszły mnie wątpliwości, czy chcę burzyć tę rodzinną sielankę. Dzieci kochały ojca, a on był im oddany. Tu nie było kłamstwa ani pozorów. Ja także nie narzekałam na życie z Tomaszem. Widać umiał pięknie udawać...
Przed oczami przeleciało mi nasze wspólne życie. Święta Bożego Narodzenia i widok Tomasza, który trzyma na ramionach synka, by ten mógł zawiesić lśniącą gwiazdę na czubku choinki. Wakacje, kiedy uczył córkę pływać. Nasze randki, gdy udało nam się znaleźć opiekę dla całej trójki. Błysk w jego oczach, gdy na mnie patrzył... Wtedy wierzyłam, że mnie kocha i pragnie. To też było fałszem?
A może przesadzam? Może jestem przewrażliwiona, a ten esemes da się jakoś niewinnie wytłumaczyć? Moja bujna wyobraźnie, podsycana przeszłością, już sparowała go z Anitą, a przecież… Dość. Muszę się dowiedzieć. Inaczej zwariuję.
Kiedy Tomasz położył się spać, przystąpiłam do działania. Po cichu podeszłam do szafki i ostrożnie wysunęłam szufladę. Z telefonem w ręku przemknęłam przez sypialnię i delikatnie nacisnęłam klamkę. Łóżko zaskrzypiało, za moimi plecami rozległy się ciężkie kroki. Tomasz błyskawicznie znalazł się tuż obok mnie. Ekran telefonu oświetlał nasze twarze.
– Odbiło ci? – Wyrwał mi smartfon z ręki i odsunął się o kilka kroków.
Białka jego oczu błysnęły w ciemności. Był na mnie zły. On?!
– Nie odpisała ci, prawda? – powiedziałam, starając się zachować spokój. – Nie mogła, bo wysłałeś esemes do mnie. Takie pomyłki się mszczą. – O Boże – jęknął i opadł z powrotem na łóżko. Sprężyny materaca zatrzeszczały.
– Kim ona jest? – Usiadłam po przeciwnej stronie łóżka, tak że siedzieliśmy odwróceni do siebie plecami. Włączyłam lampkę.
– To nie jest wina Anity, nie mieszaj jej do tego.
Krew ścięła mi się w żyłach na dźwięk tego imienia. A więc jednak. Przeczucie mnie nie myliło. Powinnam dać sobie medal.
– Jak długo to trwa? Od kiedy się z nią…
– Spotkaliśmy się przypadkiem. Tak wyszło. Wszystko wróciło – tłumaczył mi beznamiętnym tonem, jakby opowiadał o tym, jak minął mu dzień.
Czternaście lat temu wił się u moich stóp i błagał o wybaczenie. Wtedy winą obarczył Anitę. Dla przytłoczonego obowiązkami męża i ojca była słodką obietnicą przyjemności i beztroski.
– Próbowałem to zakończyć. – Poczułam ciężar jego ciała, kiedy odwracał się w moją stroną.
Ja nie potrafiłam na niego spojrzeć. Uczucia, jakich doświadczałam w tamtym momencie, były nie do opisania.
– Ona działa na mnie jak magnes. Nie chcę cię okłamywać, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie – ciągnął, a mnie treść żołądka podchodziła do gardła. – Ty i dzieci zawsze byliście dla mnie najważniejsi, dlatego się przed tym wzbraniałem…
– Już nie musisz. – Wstałam i skrzyżowałam buntowniczo ramiona. Nadal na niego nie patrzyłam.
– O czym ty mówisz? – Jego głos zadrżał.
Wystraszył się? Dopiero teraz? Ciekawe czego? Niech sobie do niej idzie, droga wolna.
Przecież wybaczyć można tylko raz...