Jakiś czas temu zdobyła się na wyznanie mówiąc, że ma wrażenie, że więcej gra za granicą niż w Polsce, a wolałaby, żeby proporcje były odwrotne. Nie mogła wtedy przypuszczać, że los przyniesie nam pandemię, a wraz z nią artyści w ogóle przestaną grać.
Na szczęście dla branży po kilku miesiącach plany zostały odmrożone i aktorzy powrócili do gry. Dosłownie. I tak Agata Buzek sierpień i wrzesień spędziła w Nysie na planie najnowszego filmu Łukasza Grzegorzka. Nie jest to pierwsze spotkanie artystów. Buzek zagrała u niego 2 lata temu Kamilę w „Córce trenera”. Na potrzeby najnowszej produkcji „Tak ma być” przeszła spektakularną metamorfozę, ale nie zdradzimy szczegółów, by nie psuć niespodzianki. Co na temat roli mówi aktorka? – Pracuję, by Jo była kobietą na tyle wielowymiarową, by nie dało się jej opisać w dwóch zdaniach. Podobnie trudno opisać samą Buzek. Wymyka się wszelkim schematom. Począwszy od urody, wyznawanych wartości po styl życia. – Kiedy nie jestem strasznie zajęta, mam wtedy czas na spotkania z przyjaciółmi, na długie spacery z psem i szydełkowanie – mówi.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Od lat walczy o godne warunki życia zwierząt, m.in. zaangażowała się w walkę ochrony dzików przed odstrzałem, wszystkie jej psy są z adopcji, robiła zdjęcia do kalendarza „Wielcy małym” promującego adopcję psów, od lat nie je mięsa i pogodziła się z tym, że ludzie będą o niej mówić i myśleć, co chcą.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Start do zawodu miała niełatwy. Kiedy jej ojciec Jerzy Buzek został premierem, była na III roku Akademii Teatralnej. – Byłam zupełnie bezradna wobec komentarzy, że tato mi na pewno coś załatwił, nie wiedziałam, co robić: czy to ciągle dementować, czy nie? W rezultacie zostawiłam to i zajęłam się po prostu graniem – wyznała.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Dziś ma na koncie kilkanaście zachodnich produkcji, w tym „High Life” z Robertem Pattinsonem i Juliette Binoche, i chichocze na samą myśl, jak jej ojciec dzwoni do reżyserki Claire Denis i prosi ją o rolę dla córki. Jako dziecko dotknęła ostatecznego. Zachorowała na raka. Cztery lata spędziła w szpitalu. Kiedy w Polsce nie było już ratunku, z rodzicami wyjechała do Kolonii. Udało się pokonać chorobę, choć wciąż żyje z nią w cieniu. Ale też wyniosła doświadczenie, że trzeba walczyć i wierzyć, że się uda. Dziś każdy dzień jest dowodem, że wszystko jest możliwe. W końcu, nauczyła się, by brać to, co przychodzi. Nie rozdrapywać przeszłości. Nie snuć planów na przyszłość. Być tu i teraz. I się udaje.
Wyświetl ten post na Instagramie.