Magdalena Boczarska jest piekielnie zdolna, ambitna i pracowita. Do tego odważna, także w publicznym wyrażaniu swoich przekonań. A prywatnie – kochająca mama i partnerka. Aktorka zachwyciła widzów w hitowym serialu TVN-u "Żywioły Saszy", a przed nią ekscytujący debiut - w roli producentki.
Niewiele jest aktorek, które, tak jak ona, wciąż pędzą na najwyższych obrotach, a zamiast przysłowiowych pięciu minut utrzymują się na szczycie od lat. W ciągu najbliższych miesięcy, premierę będzie miało aż pięć produkcji z jej udziałem. Mało tego! Wkrótce Magdalena Boczarska zadebiutuje też w roli producentki. Jak twierdzi, wrodzona ambicja sprawia, że nie ma wyzwania, którego by się nie podjęła. "Mawiają, że gdzie diabeł nie może, tam Boczarską pośle. Jestem babą, która nie odpuszcza", śmieje się w wywiadach.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Zawsze zabiera głos, ilekroć leży jej coś na sercu. Tak było, gdy w wyniku orzeczenia TK praktycznie zakazano w Polsce aborcji. Magda, dotychczas bardzo strzegąca prywatności, opublikowała wówczas w sieci swoje ciążowe zdjęcie, które opatrzyła słowami: „Nie planowałam, że kiedykolwiek, czymś tak bardzo dla mnie intymnym będę się dzielić. Dosyć późno zaszłam w ciążę. W wieku 38 lat. Tak potoczyło mi się życie. Ciąża przebiegła podręcznikowo, a ja urodziłam zdrowego chłopca. Dlaczego to piszę? Bo miałam cudowną opiekę lekarską (w tym wszystkie możliwe badania i testy prenatalne), ale przede wszystkim cholernie dużo szczęścia. Niestety nie wszystkim kobietom jest ono dane. Wiem jedno – gdybym miała zajść w ciążę teraz, zżarłby mnie strach i najpewniej nigdy bym się na nią nie zdecydowała. Myślę o piekle i ogromnej tragedii czekających teraz na wiele kobiet. Jest mi tak strasznie przykro. I czuję się tak bardzo bezsilna. (...) Trybunał Konstytucyjny zabrał kobietom prawo decyzji. To wyrok polityczny przeciwko kobietom”. Murem za kobietami stanęła także w 2016 roku, kiedy przez Polskę przetoczyły się fale czarnych protestów (również w sprawie zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej). Z kolei w roku 2017 została naczelną edukatorką seksualną po tym, jak brawurowo wcieliła się w rolę Michaliny Wisłockiej w "Sztuce kochania”, a film stał się pretekstem do szerszych rozmów o erotyce i seksualności. "Mama mi całe życie powtarzała, że tyle jesteś wart, ile możesz dać drugiemu człowiekowi. Widzę w tym dużą wartość", mówi aktorka, która publicznie wspierała również strajk nauczycieli, angażowała się w akcje, zachęcające kobiety do profilaktycznych badań, a także od lat działa charytatywnie. "Jako osobie publicznej, towarzyszy mi pewnego rodzaju poczucie obowiązku, by się angażować i zajmować stanowisko w ważnych sprawach społecznych", podkreśla w wywiadach.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Taka jest prywatnie. Jak mówi, wrażliwość i emocjonalność nie ułatwiają jej życia. Ale wrodzona zaciętość nie pozwala się nad sobą roztkliwiać. Walcząc o pewną rolę, przyszła na casting w 7 miesiącu ciąży. I zagrała emocjonalną scenę tak, że reżyser oniemiał. Casting oczywiście wygrała. Jaka jest prywatnie? "Myślę, że całkiem fajna ze mnie laska. Ostatnio usłyszałam, że jestem dobrym człowiekiem. Totalnie mnie to wzruszyło, bo w sumie rzadko się już rozmawia o takich wartościach", wyznała w Gazeta.pl. Kocha sport, który jak mówi, hartuje jej ducha. Nie znosi konsumpcjonizmu. Otacza się tylko najpotrzebniejszymi rzeczami i tego samego chciałaby nauczyć synka. W wywiadzie dla portalu Muppetshop.eu wyznała: "Zależy mi na tym, żeby mój syn kochał czytać książki, podróżować. Chciałabym budować w nim ciekawość świata, wrażliwość na otaczającą nas ludzką krzywdę, na zwierzęta. Wcale nie chcę, żeby był asem, ścigającym się we wszystkim i ze wszystkimi. Ja zostałam wychowana zupełnie inaczej i jestem dumna z siebie i z momentu, w którym aktualnie jestem. Chciałabym, żeby Henio był po prostu szczęśliwym dzieckiem". Kiedy sama odczuwa największe spełnienie? "Z biegiem lat coraz bardziej mnie cieszą małe rzeczy. To one składają się na prawdziwe życiowe szczęście", mówi.
Wyświetl ten post na Instagramie.