Portret

Magdalena Lamparska: Chce dodać otuchy i uratować dusze

Magdalena Lamparska: Chce dodać otuchy i uratować dusze
Fot. akpa

Kiedy w lutym miała miejsce premiera filmu „365 dni”, w którym zagrała Olgę, nikt nie mógł przypuszczać, że miesiąc później świat stanie na głowie. A aktorzy jako pierwsi stracą pracę...

Przecież nie mam nic do stracenia

Magdalena Lamparska za swoją rolę zdążyła zebrać entuzjastyczne recenzje, udzielić wielu wywiadów, a znany krytyk filmowy Tomasz Raczek, rozpaczliwie pytał: – Dlaczego to ona nie zagrała roli głównej?! Przecież jest fantastyczna. Prawdziwa, naturalna, świadoma siebie, wtedy to byłby duet z Michele Morrone! I wszyscy uwierzyliby w tę miłość – dopowiadał. Sama aktorka mówiła później, że wahała się, czy przyjęć rolę w tym filmie, tak różnej od tych, które grała dotychczas. W końcu stwierdziła: – Przecież nie mam nic do stracenia. I skoczyła na głęboką wodę. To chyba jej znak szczególny. Ma w sobie odwagę to raz, dwa – potrafi iść za marzeniami, ciężko pracując. Po „swoje”, czyli spełnienie marzenia, by zagrać na wielkiej scenie teatralnej w Warszawie wyruszyła ze Słupska. Ale już w rodzinnym mieście zdobywała doświadczenie. Jako mała dziewczynka uczęszczała na zajęcia teatralne, potem śpiewała w chórze „Fantazja” (z którym trzykrotnie zdobyła Grand Prix w Ogólnopolskim Konkursie Chórów a cappella), uczyła się tańczyć salsę, grać na gitarze i pianinie oraz języków: świetnie zna angielski – co zaowocowało pracą w filmie „Azyl” obok Jessiki Chastain, i umożliwia jej udział w warsztatach z amerykańskimi nauczycielami aktorstwa w USA. Dobrze zna niemiecki i rosyjski.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Magdalena Lamparska (@magdalamparska)

 

Zachęca: – Chodźmy do kina

Z Ameryką łączy ją nie tylko nauka zawodu, również rodzina. Mówi, że ma to szczęście, że w Los Angeles mieszka jej siostra. Natomiast gdy Magdalena skończyła szkołę, przeprowadziła się tam również jej mama. Sama jako posiadaczka zielonej karty dzieli od pewnego czasu życie pomiędzy Polskę a USA. Od 2017 r. jest mamą. Jej mężem jest podróżnik Bartosz Osumek. Końcówka roku, pomimo życia w rygorze sanitarnym związanym z pandemią, najwyraźniej również filmowo i teatralnie będzie należała do Magdaleny. Gra w spektaklach: „Hollywood” (Teatr WARSawy), „Lily” w Och-Teatrze i „Klaps! 50 twarzy Greya” w Polonii. Niezwykle ją to cieszy, bo w teatrze pokazuje się z innej, dramatycznej strony. I jest przekonana, że teatr to miejsce, gdzie następuje proces leczenia dusz. W październiku miała miejsce premiera jej najnowszego filmu – „Banksterzy”. Wzięła też udział w kampanii #ChodźDoKina! „Kino to emocje”. Tęskni za publicznością, bo jak mówi, bez niej nie ma ani kina, ani teatru. Uważa też, że aktorstwo to studiowanie człowieczeństwa. – Chcę wierzyć, że aktorzy są lekarzami dusz – wyznaje

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Magdalena Lamparska (@magdalamparska)

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również