Historie osobiste

Psy zamiast dzieci. Tak wybiera coraz więcej par. Czemu macierzyństwo nas nie interesuje?

Psy zamiast dzieci. Tak wybiera coraz więcej par. Czemu macierzyństwo nas nie interesuje?
Fot. Agencja 123rf

Z badań przeprowadzonych w ubiegłym roku przez CBOS wynika, że aż 68 procent kobiet w Polsce nie chce mieć dzieci lub nie ma pewności, czy kiedyś zechce. A jednak taka decyzja wywołuje burzę komentarzy.

Przyjaciółka mówi, że nie chce dzieci. Bierze kolejne psy i nazywa córkami. Słusznie się dziwię?

Siedzę i patrzę na post zamieszczony w mediach społecznościowych przez moją przyjaciółkę i zastanawiam się, co się stało z kobietami. Na zdjęciu ściana z napisem "Chcę mieć z Tobą psa". Pod postem setki komentarzy. Różnych. Oburzonych i pełnych zrozumienia. Dorastałyśmy z Anką na jednym osiedlu, bawiłyśmy się tymi samymi zabawkami, miałyśmy podobne domy z zapracowanymi ojcami i ciepłymi matkami. Ja założyłam rodzinę, mam syna, a ona deklaruje, że dzieci to tylko problem i nie chce ich mieć.

I nie chodzi o to, że nie akceptuję prawa innych ludzi do życia tak, jak chcą. Po prostu wokół mnie coraz więcej takich kobiet i zastanawiam się, co się wydarzyło przez te ostatnie dziesięć, może dwadzieścia lat, że tak się zmieniłyśmy? A może kiedyś nie wiedziałyśmy, że można inaczej żyć? Cały czas się dziwię. Ostatnio zapytałam Ankę, czemu nie chce dzieci.

 

Moje życie, moje ciało, moje prawa

- Kochana, możesz mieć nawet tuzin dzieci, ale ja nie. Chcę podróżować, pracować w dowolnych godzinach, rozwijać się. Dzieci sprowadzą mnie do roli matki, a ja widzę siebie inaczej. Psy mi wystarczą.

- Ale to nie jest odpowiedź. Przecież psy też są obowiązkiem. Nie podróżujesz z nimi, musisz układać swój dzień pod ich potrzeby. To nawet podobne - zaśmiałam się.

- To dlaczego Ty nie masz więcej dzieci, a po urodzeniu Antosia uznałaś, że jedno dziecko wystarczy?

Szczerze? Byłam totalnie zmęczona ciężką ciążą, a potem - kiedy nie przesypiał żadnej nocy do ukończenia trzeciego roku życia, uznałam, że nie dam rady tego powtórzyć. Na szczęście mąż nie naciskał. Anka ma trochę racji, lekko w macierzyństwie nie jest. Ale te kilka lat minęło i już jest dobrze.

Anka próbowała żartować, że nie chce przytyć, ale wiem, że nie mówiła poważnie. To mądra dziewczyna, która musiała tę decyzję dogłębnie przemyśleć. Moje dwie kuzynki, obie mają po 37 lat, też nie planują dzieci. Koleżanka z pracy od zawsze deklaruje, że macierzyństwo jej nie interesuje. Dwie znajome, z którymi chodzę na pilates, też nie mają dzieci. One akurat kiedyś chciały, ale nie spotkały właściwego partnera. A skoro nie znalazły, to i dzieci nie mają. 

Czy to czasy się zmieniły, czy kobiety zawsze tak czuły?

Cieszę się, że jestem matką. Miałam jednak nieco żalu, kiedy moje koleżanki ze studiów zaczynały pracę, a ja musiałam wziąć urlop dziekański, bo byłam w ciąży. One zaczynały pracę, chodziły w białych koszulach, marynarkach, spodniach rurkach i wysokich obcasach, a ja siedziałam w kuchni ucierając zupki, w dresie i ciepłych skarpetkach. Na rynek pracy weszłam z opóźnieniem i kiedy ja byłam na początku drogi, one już awansowały dalej. Jednak kilka lat wyrównało te różnice i dziś pracujemy na podobnych stanowiskach, a ja mam syna w wieku szkolnym.

Próbowałam rozmawiać o tym z mamą. Mówiła jednak wyuczone formułki, że życie bez dzieci jest mniej satysfakcjonujące i że ona zawsze chciała mieć kilkoro dzieci (urodziła dwoje). Inna była rozmowa z babcią. Moja babcia Eugenia ma już ponad 80 lat. Urodziła się jeszcze w czasie wojny. I to ona miała odwagę przyznać, że wcale nie marzyła o dzieciach. Czy to wojenne lęki, że w każdej chwili może wydarzyć się coś złego, czy czasy kiedy wreszcie dziewczęta mogły się uczyć... Tak czy siak, dziadek musiał długo ją namawiać na dzieci. Przyznała, że urodziła jedno (mojego tatę), ale potem "zadbała o to, by więcej nie mieć". 

Byłam zszokowana tym wyznaniem. Spojrzałam na post Anki jeszcze raz. Proste zdanie, deklaracja "Chcę mieć z tobą psa". Trochę inaczej teraz na nie patrzę. Nie zamieniłabym mojego życia na żadne inne, ale uznaję, że ona może mieć inaczej. W sumie jest nawet jakaś liryka w tym wyznaniu. Pod jednym z zajadłych komentarzy napisałam takie zdanie: "Żyj i pozwól żyć innym". Anka natychmiast je "polubiła"."

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również