Wywiad

sanah: "Jestem wdzięczna za wszystko, co osiągnęłam. Ale wiem, że to kruche"

sanah: Jestem wdzięczna za wszystko, co osiągnęłam. Ale wiem, że to kruche
sanah w sesji zdjęciowej do magazynu Twój Styl
Fot. Piotr Porębski

"Zależy mi, żeby każdy z gości poczuł się, jakby był u mnie w domu" - mówi sanah w jubileuszowym wydaniu Twojego Stylu.

sanah o najnowszej płycie

Często zmieniasz tytuły piosenek, które już są nagrane?

Nie.

A jednak 5 maja nie zawahałaś się tego zrobić.

Działałam spontanicznie. Akurat siedziałam z menedżerami z wytwórni płytowej i przeglądałam wiadomości od fanów na temat mojej nowej płyty, a pewna miła dziewczyna przysłała mi mniej więcej taką prośbę: „Hej, pisałam dziś maturę, odwołałam się do Twojej piosenki, ale pomyliłam tytuł. Czy jest szansa, żebyś go zmieniła z Ostatnia nadzieja na Ostatnia umiera nadzieja?”. Wydało mi się to wzruszające i abstrakcyjne jednocześnie. Zdecydowaliśmy, że do lipca utwór ma alternatywny tytuł: Ostatnia umiera nadzieja.

W połowie maja wydałaś kolejny album Dwoje ludzieńków. Piękny tytuł do poezji śpiewanej w duetach.

Spadł mi z nieba ten wiersz Leśmiana, ale gdy nagrywałam go z Szymonem (Soblem – red.), jeszcze nie wiedziałam, że tak nazwiemy płytę.

Wiem, że traktujesz ją w szczególny sposób.

Jest spełnieniem najśmielszych artystycznych marzeń. Zaśpiewałam na niej z moimi idolami. To ważne i poruszające doświadczenie, dlatego teraz mam ochotę chwilkę odpocząć. Tym bardziej że niedługo wchodzę znów w klimat stadionowy. We wrześniu na PGE Narodowym szykujemy dwa koncerty, każdy dla około 60 tysięcy widzów. Zaprosiłam 11 gości, z którymi będę śpiewać. Machina przygotowań rusza. Jest tyle spraw, które trzeba dopiąć, od scenografii po drobiazgi, jak ciastka w garderobach. Zależy mi, żeby każdy z gości poczuł się, jakby był u mnie w domu. I by całość wypadła pięknie pod każdym względem: muzycznym, wizualnym…

Gdy zapraszałaś wykonawców na Dwoje ludzieńków, zdarzały się odmowy?

Tak. W sytuacjach, gdy ktoś nie mógł dopasować kalendarza, bo np. był w trasie. Ale mam wrażenie, że wszyscy, do których się zwróciłam, odpowiadali szczerze, nikt nie ściemniał, żeby się wykręcić. Po prostu tym razem się nie udało.

sanah o życiu prywatnym

Od jakiegoś czasu występujesz z  mężem Stasiem. Życie zawodowe nie miesza się z prywatnym?

Raczej wiele spraw prywatnych podporządkowuję zawodowym i zapominam odpoczywać. Ostatnio przestraszyłam się, bo bliscy zaczęli mówić: „Zuziu, masz takie zmęczone oczy” albo „Chyba jesteś przebodźcowana”. Tak właśnie się czułam po kilku wyczerpujących tygodniach. Na jakiś czas muszę się zatrzymać, żeby być gotową na koncerty.

Na scenie wcielasz się w określoną rolę?

Oj, zupełnie na odwrót. Gdybym miała grać, chyba nie dałabym rady. Zbyt mnie to stresuje, jeśli muszę kogoś udawać. Na koncertach mogę być sobą, bo widzę, że publiczność to akceptuje. Nawet gdy zapomnę tekstu, nie tracę ich sympatii. W opowieściach ze sceny nie zmyślam. Czasem tak się rozgadam, że wymyka mi się coś intymnego, głupiego. Na przykład, że zapomniałam wydepilować nóg.

To zwyczajne szczegóły kobiecej codzienności. Nie zwierzasz się jednak publicznie, nie opowiadasz o przyjaciołach, małżeństwie. Chronisz swój mały, intymny świat.

Wiem, że dzielenie się nim nie przyniosłoby mi nic dobrego.

 

 

sanah o karierze i popularności

Boisz się komentarzy w internecie, przeinaczania faktów?

Na pewno. Ale też nie chcę, by moi fani czy ktoś inny skupiali się na tym, co się dzieje w moim życiu prywatnym, zamiast na muzyce. I tak się stresuję, jak odbierane są płyty sanah. Na szczęście rodzina sprowadza mnie na ziemię. Pytają: „Zuziu, czy za kilka lat to będzie takie ważne?”. A że jest nas dużo, bo mam sześcioro rodzeństwa, a Staś pięcioro, daję się przekonać.

Odpukać w niemalowane, co by się stało, gdyby twoja płyta nie została przyjęta tak entuzjastycznie jak poprzednie? 

Chybabym się schowała, wyjechała na wieś, do lasu. Odsapnęła od tego, przerobiła na spokojnie, przemyślała, co się stało, a później wróciła do pracy, do muzyki. Poza tym mam słabą pamięć, więc pewnie za jakiś czas już bym o tym zapomniała. Jestem wdzięczna za wszystko, co osiągnęłam. Ale wiem, że to kruche.

Kariera muzyczna, sukces pozwalają ci spełniać marzenia. Przynoszą też rozczarowania?

Zdarza się. Za szybko się przywiązuję i bywam naiwna. Ale nie trzymam w sobie złości, trudnych emocji, szkoda czasu.

Publiczności może się wydawać, że twoja praca to świetna zabawa. Czego w niej nie lubisz? Co cię męczy?

Dodatki do muzyki. Stresuję się okropnie sesjami zdjęciowymi, nagrywaniem teledysków, filmików, które wrzucamy do mediów społecznościowych. To zajmuje mnóstwo czasu i kosztuje dużo nerwów, bo chcę, żeby wszystko, co robię, było na najwyższym poziomie. Niedawno zaczęły mnie strasznie boleć plecy i okazało się, że od stresu właśnie, a nie dlatego, że byłam na planie od 8 do 22. Teraz ćwiczę, rozciągam się, żeby rozładować napięcie.

Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze magazynu "Twój Styl".

st_07_001 MUZY podst_small (1)

Kim jest sanah?

sanah (Zuzanna Grabowska) - Rocznik 1997. Piosenkarka, autorka tekstów, kompozytorka, skrzypaczka. Ukończyła klasę skrzypiec na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie. Ma na swoim koncie albumy: Królowa dram, Irenka, Uczta, sanah śpiewa Poezyje, Kaprysy oraz Dwoje ludzieńków, gdzie do współpracy zaprosiła między innymi Michała Bajora, Alicję Majewską, Kubę Badacha, Katarzynę Nosowską i wielu innych wspaniałych artystów. W 2022 roku wyszła za mąż za Stanisława Grabowskiego.

 

Tekst ukazał się w magazynie Twój STYL nr 07/2025
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również