Dakota Johnson to kolejna gwiazda, która potwierdza regułę, że sprawdzony, godny zaufania, podzielający estetykę gwiazdy fryzjer to jedna z najważniejszych osób w jej otoczeniu. Mark Townsend, któremu aktorka powierzyła opiekę nad swoją fryzurą zdradza, jak stworzyć „niedbały” look i jak ścinać grzywkę, by miała idealną długość.
Spis treści
Niewiele gwiazd potrafi robić to tak jak Dakota Johnson: nawet na największych galach gwiazda wygląda tak, jakby doskonały wygląd nic jej nie kosztował. Makijaż: lekki, niezauważalny, dyskretnie podkreślający urodę i nadający twarzy pogodnego, wypoczętego wyglądu. Włosy – gęste, lśniące i choć upięte tak, jakby gwiazda zajęła się tym dosłownie na sekundę, zanim stanie w błysku fleszy.
I coś w tym jest, bo jak zdradza Mark Townsend, fryzjer, któremu Dakota Johnson powierza opiekę nad swoją fryzurą, a z którym wyjątkową więź nawiązała prawie dekadę temu, na planie "50 twarzy Greya", gwieździe zdarza się zmienić zdanie w kwestii uczesania dosłownie na moment przed pokazaniem się fotografom.
Jak wspomina, jeden z eventów, w którym Dakota Johnson brała udział, odbywał się na zewnątrz. Ze względu na silny wiatr fryzjer zaproponował jej upięcie włosów w koński ogon, ona jednak uparła się na rozpuszczone włosy. Dała się za to namówić, by mieć wziąć z sobą gumkę, którą mogła je w razie potrzeby spiąć. I tak się stało – w trakcie trwania ceremonii okazała kokarda, która wcześniej zdobiła jej nadgarstek, finalnie posłużyła do tego, by uchronić fryzurę przed całkowitym zrujnowaniem przez wiatr.
Wyświetl ten post na Instagramie
Dakota Johnson i Mark Townsend spotkali się już wcześniej, przy okazji festiwalu filmowego w Los Angeles w 2013 roku, na którym aktorka zaprezentowała się w sukience z piór z metką Gucci i biżuterii tejże marki. To wtedy Townsend miał po raz pierwszy doskonale wywiązać się z powierzonego mu zadania: aktorka, która nie nosiła jeszcze wówczas swojej osławionej grzywki, zażyczyła sobie luźnego, swobodnego upięcia z pojedynczymi kosmykami niesfornie okalającymi twarz.
Fryzjer spiął jej włosy w niezobowiązujący kok, który gwiazda miała określić jako "dzieło sztuki" i zdecydować, że to właśnie on na stałe ma się opiekować jej fryzurą. I tak też się stało, choć ma go do swej dyspozycji nie na wyłączność: wprawną rękę fryzjera i jego niezwykłą umiejętność „czytania myśli” doceniły także m.in. Kate Blanchett, Jessica Biel, Amy Adams, Maggie Gyllenhal i siostry Olsen.
Wyświetl ten post na Instagramie
W jednym z wywiadów Townsend zdradza kulisy pracy z aktorką. Jak przyznaje, ich długofalowa współpraca opiera się na tworzeniu przez niego moodboardów, które pozwalają obojgu złapać wspólną estetykę i pozwolić mu dobrze wyczuć oczekiwania swej podopiecznej. Jak przyznaje, lubi sięgać po zapożyczenia retro: wśród inspiracji jest sporo zdjęć gwiazd z lat 20. i 30., ale też wiele ujęć przedstawiających Jane Birkin. I faktycznie, jeśli spojrzeć na dawne fotografie kultowej gwiazdy, podobieństwo obu kobiet pod tym względem jest uderzające.
Wyświetl ten post na Instagramie
Przyznaje też, że ma swoje triki na to, by osiągnąć upragniony efekt.
Dakota lubi, gdy jej włosy są miękkie i czyste. Ale by osiągnąć efekt zmierzwionej fryzury trochę jak po wstaniu z łóżka, muszę je nieco usztywnić i nadać im odpowiedniej tekstury. Chodzi o to, by wyglądały jak następnego dnia po umyciu, a nie tuż po.” przyznaje fryzjer. Dodaje też, że przydatnym narzędziem w tworzeniu takiej fryzury jest duża okrągła szczotka.
Do tego zabiegu używa suchego szamponu, którym stylizuje także włosy u nasady i grzywkę, a końcówki, dla poprawy objętości, dodatkowo spryskuje lakierem. Grzywka Dakoty Johnson to zresztą osobny temat, a jej fryzjer ma przepis na to, by dodawała jak najwięcej wdzięku:
Przepis na idealną grzywkę jest prosty: przycinamy ją od środka czoła, tuż nad nasadą nosa w kierunku skroni, gdzie pozostaje nieco dłuższa i sięga nawet kości policzkowych. Nad czołem jej długość powinna wypadać na wysokości pomiędzy linią brwi, a linią rzęs. To bardzo wąska przestrzeń, precyzyjnie wyznaczony punkt, ale to właśnie na tym polega cała sztuczka”, tłumaczy.
Podpowiada też, że przeczesuje ją grzebieniem dopiero wtedy, gdy jest prawie sucha, a wywinięcie jej na boki w okolicy skroni uzyskuje używając do tego okrągłej szczotki i suszarki. Ważny tip: zewnętrze pasma nawija na szczotkę trzymając ją w pozycji pionowej, nie horyzontalnie.
No cóż, brzmi może banalnie prosto, ale gołym okiem widać, że "niedbała" fryzura i niesforna grzywka Dakoty Johnson wymagają nie mniej pracy i cierpliwości, niż nawet najbardziej misterne upięcie.