Historie osobiste

"Ja już się nigdy nie zakocham." Siostra chce spędzić resztę życia w żałobie, a ja nie umiem pomóc

"Ja już się nigdy nie zakocham." Siostra chce spędzić resztę życia w żałobie, a ja nie umiem pomóc
Siostra od pięciu lat jest w żałobie, a my staramy się jej pomóc
Fot. Agencja 123rf

Przez pierwsze dwa lata jej oddalenie i zamknięcie w sobie były oczywiste. Siostra straciła ukochanego męża, z którym była od liceum. Niestety, kolejne lata nie przynosiły ulgi, a ona była coraz smutniejsza. Próbowaliśmy ją z kimś poznać, ale chyba wylaliśmy dziecko z kąpielą i zraziła się jeszcze bardziej. Może nie każdy potrafi ułożyć sobie życie po stracie i trzeba odpuścić?

Pamiętam dzień, w którym odebrałam telefon od zapłakanej siostry. Grażyna zanosiła się szlochem i próbowała przekazać, co się stało.

- Michała zaczęła wieczorem boleć głowa. Dałam mu tabletkę, potem drugą. Otworzyłam okna, by przewietrzyć dom, ale ból nie ustawał. Nagle zobaczyłam, że zaczyna niewyraźnie mówić, a idąc do łazienki pociąga nagle jedną nogę za sobą. Zadzwoniłam po karetkę, zabrali go do szpitala, ale stracił przytomność i do rana nie odzyskał. Miał udar.

Szok siostry i zapadnięcie się w sobie

Natychmiast pojechaliśmy z mężem do szpitala, by być z Grażyną. Zadzwoniłam po ojca, który też dojechał, a także po brata Michała. Siedzieliśmy w przerażeniu, słuchając jak Grażyna wciąż powtarza, że kocha swojego męża. Brat Michała poszedł porozmawiać z lekarzem, usłyszał, że mamy się przygotować na najgorsze. Grażyna patrzyła tępo w ścianę. 

Na korytarzu tego szpitala spędziliśmy razem, a czasem na zmianę, tydzień. Lekarze pozwalali nam do niego wchodzić i popatrzeć na podpiętego pod aparaturę Michała, który wyglądał jakby spał, ale jego mózg już nie pracował. Po tygodniu, godzinę po naszym wyjściu, zadzwonili, że umarł. Wróciliśmy i siedzieliśmy tam razem z Grażyną. Powiedziała, że tego wieczoru, gdy jej mąż miał udar, świętowali właśnie 20 rocznicę ślubu. 

- Było tak pięknie. Oglądaliśmy zdjęcia z wesela, śmialiśmy się z naszych fryzur. A teraz go nie ma.

Nie wiedzieliśmy, co powiedzieć. Zabraliśmy tej nocy Grażynę do siebie i ustaliliśmy miejsce pochówku i kilka szczegółów. Siostra patrzyła na nas nieprzytomnie i zgadzała się ze wszystkim. Pogrzeb przetrwała na lekach uspokajających, a potem zapadła się w swoich czterech ścianach.

 

Straciła miłość i marzenia

Co powiedzieć kobiecie, która właśnie planowała z ukochanym mężem wakacje w Grecji, na które wcześniej nigdy nie mieli czasu. Pół roku wcześniej ich jedyna córka poleciała z mężem do pracy w Kanadzie i zabrała swoje dzieci. Grażyna i Michał, którzy do tej pory pomagali przy wnukach, od kilku miesięcy byli tylko we dwoje i przeżywali drugą młodość. Planowali, że najbliższe lata poświecą na podróże, o których zawsze marzyli. 

Los przekreślił wszystko. Grażyna została sama. Jej córka z zięciem zaproponowali, że zabiorą ją do Kanady, ale nie chciała. 

- Nie zostawię grobu Michała, to mój dom i mój świat. Po prostu odwiedzajcie mnie czasem w Polsce.

Rzadko wychodziła z domu. Trwała pandemia, więc nie musiała nawet codziennie wychodzić do pracy. Dzwoniliśmy do niej, pytając jak się czuje, ale odpowiedź na to pytanie była oczywista. Po kilku miesiącach, w dniu urodzin Michała, umówiliśmy się z Grażyną na cmentarzu, a potem mieliśmy pojechać na herbatę do niej. 

 

Dom zamienił się w muzeum

Kiedy weszliśmy, dom wyglądał tak, jakby Michał wyszedł stąd minutę temu. Nawet jego buty leżały przy wyjściu, a na pralce - idealnie złożona męska pidżama. Pojawiło się wiele dodatkowych ramek z ich zdjęciami z różnych okresów życia. Poczuliśmy ból Grażyny. Przytulaliśmy ją i razem płakaliśmy. Chcieliśmy wyciągnąć ją na jakąś kolację ze znajomymi, ale nie chciała. Była codziennie na cmentarzu. Czas dzieliła między pracę, a cmentarz. Czasem dzwoniła do córki. I tak mijały kolejne lata. 

Po czterech latach od odejścia Michała, ich córka zadzwoniła do mnie na długą rozmowę.

- Ciociu, martwię się o mamę. Siedzi cały czas w domu, nie jeździ na wakacje, przestała czytać książki, które tak lubiła, zamknęła się w sobie. Chyba żałoba nie powinna trwać tak długo. Mogłabyś z nią porozmawiać? Ze mną nie jest szczera, opowiada wciąż, że u niej wszystko dobrze. A przecież tak nie jest. Przyjadę z dziećmi w wakacje, może ją gdzieś zabierzemy?

- Kochana, wielokrotnie próbowałam. Zagadnęłam ją nawet, że pojechałaby do sanatorium, może umówiłaby się ze znajomymi z pracy, albo poszła z kimś do kina. Wkurzyła się tylko, że nie potrzebuje innych facetów, że miała jedną miłość i wystarczy. Ale podejmę jeszcze kolejną próbę...

 

Fatalne próby swatania

Z okazji urodzin mojego męża zaprosiłam kilku jego kolegów z pracy, w tym owdowiałego znajomego. Miły facet, też nie ułożył sobie życia po śmierci żony. A nuż zaiskrzy między nim a Grażyną. Przyleciała jej córka z Kanady i zmusiła moją siostrę do wyjścia na kolację do nas. 

Grażyna od progu zobaczyła kilku mężczyzn, których nie znała wcześniej i spojrzała na mnie i córkę srogo. Ale nie dałyśmy po sobie nic poznać. Ot, niepozorna kolacja ze znajomymi.

Nawet ze sobą rozmawiali, ale tak jak w jego oczach widziałam cień zainteresowania, tak Grażyna nie wyrażała nic. Była po prostu uprzejma. Jak to ona. Zapytał, czy nie brakuje jej wyjść do kina czy teatru, ale uśmiechnęła się smutno.

- W naszym małżeństwie to Michał wszystko organizował. Ja nie miałam takich potrzeb. Lubiłam podróże, ale w ostatnich latach nie mieliśmy na nie czasu, ani pieniędzy. Odkładaliśmy to na później. I już się nie wydarzyły.

- Może Pani jeździć ze znajomymi, a nawet istnieją biura podróży dla ludzi samotnych. Raz byłem w Bułgarii na takim wyjeździe, było miło.

- Bez Michała nie chcę nigdzie jeździć. On naprawdę był dla mnie wszystkim - zamknęła temat.

 

Czy każdy musi mieć kolejnego męża?

Po tej kolacji miałam mieszane uczucia. A co, jeśli naprawdę robimy to na siłę? Może jej wcale nie będzie lepiej z kimś. Może była bardziej romantyczna i zakochana w swoim mężu, niż myśleliśmy. I może moja siostra naprawdę nie wyobraża sobie życia z nikim innym?

Zaprosiłam ją na kawę i powiedziałam, że trochę mi głupio po tej kolacji. Chciałam jej wytłumaczyć, że nie chcemy jej swatać na siłę, tylko myśleliśmy, że sama nie ma odwagi się z kimś umówić. Dodałam, że teraz rozumiem, że po prostu nie chce i to jej wybór, który szanuję.

- Dziękuję, że to mówisz. Faktycznie, nie chcę się już z nikim wiązać. Nie wyobrażam sobie w domu nikogo innego niż Michał. Jednak nie jest tak, że samotność mi się podoba - dodała cicho - Może za jakiś czas mogłabym pójść z kimś do kina, czy na spacer, tylko nie chcę nic więcej i nie wiem, czy to możliwe.

- Wiesz, pewnie nie ty jednak tak czujesz. Może ten kolega, z którym u nas rozmawiałaś, też nie chce z nikim mieszkać, ani nie wierzy w kolejną miłość, a tylko chciałby czasem z kimś porozmawiać. 

- Nie chciałabym też onieśmielać córki, wnuków...

- Grażyna, rozmawiałam z nią. Twoja córka chciałaby, abyś miała towarzystwo, choćby na wyjście do kina lub spacer. Naprawdę nikt nie wymaga, byś się zakochała. Tylko pomyśl, jak spędzisz resztę życia? Siedząc na cmentarzu? Tego by chciał dla Ciebie Michał? 

- Ja już się nie zakocham. Wiem to, ale masz rację... chciałabym jednak zobaczyć trochę świata. Tak, jak planowaliśmy z Michałem. Może zapiszę się na taki wyjazd dla samotnych? Tzn singli. Boże... mówię o sobie singielka? Chyba oszalałam...

Uśmiechnęłyśmy się obie. Przytuliłam ją. Naprawdę jej współczułam. I zrozumiałam, że jej serce kochało raz. Na szczęście jednak zaczęła myśleć o pozostałych latach życia. Może nawet pójdzie z kimś do kina? I pewnie to wystarczy.

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również