Partnerzy

Karolina Gorczyca i Krzysztof Czeczot: "Nie chcemy już żadnych wielkich zmian"

Karolina Gorczyca i Krzysztof Czeczot: Nie chcemy już żadnych wielkich zmian
Karolina Gorczyca i Krzysztof Czeczot w sesji dla magazynu "PANI"
Fot. Aldona Karczmarczyk

Aktorka i aktor, który jest też reżyserem, scenarzystą i producentem. Karolina Gorczyca i Krzysztof Czeczot coraz częściej razem pracują, udowadniając, że takie rozwiązanie służy związkowi. Niedawno pobrali się i, jak mówią, nie chcą już w życiu żadnych wielkich zmian.

 

Kim jest Karolina Gorczyca?

Karolina Gorczyca - znamy ją z takich produkcji jak „Czas honoru”, „Usta, usta”, „Szadź”, „Pokolenie Ikea”, „Miłość na wybiegu” czy „Agnieszka”, za którą dostała główną nagrodę aktorską na festiwalu w Poczdamie. Mama Marii (14 lat) i Henryka (7 lat).

Kim jest Krzysztof Czeczot?

Krzysztof Czeczot -  aktor, dramaturg, producent, reżyser. Wykładowca w łódzkiej filmówce i Akademii Teatralnej w Warszawie. Wystąpił w kilkudziesięciu produkcjach. Współscenarzysta i odtwórca głównej roli w serialu „Porządny człowiek”. Ojciec sześcioletniej Poli.

KAROLINA GORCZYCA O RELACJI Z KRZYSZTOFEM CZECZOTEM

W Krzysztofie zauroczyło mnie to, że potrafi słuchać i szczerze skupić się na drugim człowieku. To wnikliwy obserwator z dużym poczuciem humoru. Potrafi śmiać się z siebie i ze świata. Poznaliśmy się podczas wspólnej pracy w teatrze i od prawie trzech lat jesteśmy razem. Tworzymy patchworkową rodzinę wraz z trójką naszych dzieci: Marysią, Heniem i Polą. Łączy nas miłość, ale i podejście do życia, do rodziny. Nie pamiętam, żebyśmy się kiedyś kłócili. Nigdy na siebie nie krzyczeliśmy. Na początku nie było kolorowo, bo każdy niósł ze sobą trudne doświadczenia. Budowaliśmy nasz związek na otwartości, mówiąc szczerze, czego chcemy, a co nam nie odpowiada. Układaliśmy krok po kroku taki nasz „regulamin relacji”. Gdy któreś z nas w nerwach przekracza w jakiś sposób granicę drugiego partnera, od razu o tym mówimy. Wycofujemy się, nie eskalując konfliktów. Szacunek i zrozumienie to fundamenty naszego związku. Odkrywam te wartości na nowo jako dojrzała kobieta. Widzę, jak różni się to od tego, w czym żyłam przez poprzednie lata. Znamy z Krzysztofem swoje słabości i jesteśmy wobec siebie wyrozumiali. Mamy dużo samoświadomości, którą każdy z nas rozwijał przez wiele lat. Dla mnie to klucz do budowania dobrej relacji partnerskiej. To zdecydowanie ułatwia nam komunikację.

Oczywiście jesteśmy też różni, spieramy się, złościmy. Ja jestem zorganizowana, cenię sobie rutynę, powtarzalność, porządek, a wszelkie spontaniczne działania wprawiają mnie w zakłopotanie. Porządek wokół mnie porządkuje mi głowę. Krzysztof odwrotnie. Lubi twórczy chaos, w którym doskonale sobie radzi. Jest bardzo pracowity, prowadzi firmę, wykłada na uczelni, pisze własne projekty. Umówiliśmy się między sobą, że to ja jestem szefową domowej organizacji, kreuję naszą domową przestrzeń, snuję plany, układam cele, mówię o marzeniach. Krzysztof jest odpowiedzialny za wdrażanie ich w życie, negocjacje, trudne rozmowy z pracownikami. Nie jest szefem kuchni, ale za to regularnie zaprasza mnie na randki. Nasze role się przenikają, bo ja też dużo pracuję. Sporo wyjeżdżam, gram wiele spektakli. Krzysztof wtedy przejmuje domowe obowiązki i pomaga na miejscu.

KAROLINA GORCZYCA O WSPÓLNEJ PRACY Z KRZYSZTOFEM CZECZOTEM

Oprócz tego, że jest reżyserem, producentem i scenarzystą, jest też aktorem. Ten zawód i doświadczenie nauczyły nas, że nie można siedzieć i czekać, aż coś samo przyjdzie, bo można się nie doczekać. Czasem warto wziąć sprawy w swoje ręce. Dlatego postanowiliśmy działać. Krzysztof jest wielkim optymistą. Do każdego nowego pomysłu podchodzi z wręcz dziecinnym przekonaniem, że wszystko się uda. Dwa lata temu byliśmy na wakacjach na tropikalnej wyspie. Tam wpadliśmy na pomysł sztuki. Wymyśliliśmy ją razem, a Krzysztof potem wszystko spisał i wyprodukował. Nazwaliśmy sztukę „Optymiści, czyli nasi w Egipcie”. Spektakl okazał się sukcesem. Podróżujemy po całej Polsce. Ostatnio graliśmy nasz setny spektakl. Bilety szybko się rozchodzą. To inspiruje nas, żeby dalej razem pracować. Stworzyliśmy sobie oazę, która daje szansę bycia razem i w pracy. Nie musimy się rozdzielać w weekendy czy wyjeżdżać na tygodnie, bo tak przecież zdarza się w parach aktorskich. Poukładaliśmy nasz kalendarz dokładnie tak, jak chcieliśmy, a przy trójce dzieci to ważne. Musimy mądrze zarządzać czasem, bo jesteśmy zaangażowanymi rodzicami, którzy chcą dbać o relacje z dziećmi. Zdarza się, że zabieramy je ze sobą na wyjazdy. One to lubią, odkrywają teatr, spotykają ciekawych ludzi, eksplorują scenę.

KAROLINA GORCZYCA O ŚLUBIE, DZIECIACH I MARZENIACH

Mamy ogromną potrzebę, żeby zwiedzać świat. Wyznajemy zasadę, że to jedyne, w co warto inwestować. To rozwija, łączy, daje wspaniałe wspomnienia, które zostają na całe życie. Czasem podróżujemy sami, ale częściej z dzieciakami. W życiu prywatnym to ja jestem ten „zły policjant” - bardziej wymagająca i konsekwentna wobec wszystkich. Krzysztof ma za to umiejętność spokojnego wyjaśniania i więcej cierpliwości. Być może dlatego, że pracuje od lat ze studentami. Jest bardzo oddanym tatą, ale też wspaniałym opiekunem dla Henia i superkumplem dla Marysi. Chcemy, żeby nasze dzieci były spokojne, szczęśliwe i abyśmy kiedyś mogli wypuścić je w świat silne i pewne siebie. Nie chcemy już żadnych wielkich zmian. Stąd decyzja o ślubie, który odbył się we wrześniu. Zaprosiliśmy grono zaufanych bliskich i przyjaciół. To była wspaniała uroczystość. Dziś, kiedy ją sobie przypominam, od razu robi mi się ciepło na sercu. Czuję spokój. Właśnie taką energię chciałabym, abyśmy dalej nieśli w życie. Chcemy być razem, realizować nasze pasje, podróżować, tworzyć i umieć cieszyć się życiem. Tu i teraz. Jestem wdzięczna losowi, że obok Krzysztofa. Mądrego człowieka, który mnie widzi, rozumie i wspiera.

 

 

KRZYSZTOF CZECZOT O ZWIĄZKU Z KAROLINĄ GORCZYCĄ

Oboje kochamy podróże – te dosłowne i te, które odbywamy wspólnie w naszym życiu. Naszą relację nazwałbym właśnie taką podróżą – pełną szacunku, przyjaźni, ale też miejsca na spontaniczność. Jesteśmy nie tylko partnerami i przyjaciółmi, ale też rodzicami trójki wspaniałych dzieci. Karolina tworzy dla naszej patchworkowej rodziny prawdziwy dom – taki, do którego chce się wracać, gdzie panuje ciepło i poczucie bezpieczeństwa. To właśnie ona jest sercem naszej codzienności, daje nam wszystkim stabilność i spokój. Widzę, z jaką czułością dba o swoje dzieci, ale też o moją córkę Polę. Cieszę się, że udało nam się zbudować tak piękną relację między nami i naszymi dziećmi.

KRZYSZTOF CZECZOT: "ROZUMIEMY SIĘ INTUICYJNIE"

Znamy się bardzo dobrze – zarówno swoje mocne strony, jak i słabości. Karolina ma niezwykły dar organizacji, podczas gdy ja często działam w kilku kierunkach naraz. Ona planuje, koncentruje się na jednym celu, szybko podejmuje decyzje. Ja potrzebuję więcej czasu na myślenie, rzucam się w wir projektów i próbuję ogarnąć wiele spraw jednocześnie. Ta różnorodność nas uzupełnia i sprawia, że nasza relacja jest pełna równowagi. Różnimy się też rytmem dnia – ja jestem typową „sową”. Ona lubi zacząć dzień wcześniej – przygotowuje śniadanie i „zarządza”. I choć funkcjonujemy inaczej, szanujemy swoje nawyki i dajemy sobie przestrzeń. Mamy podobny system wartości, wrażliwość i spojrzenie na świat. Rozumiemy się intuicyjnie – w restauracji bez słowa mogę zamówić to, co Karola wybierze, i odwrotnie. Wspólna praca również przychodzi nam naturalnie. Razem stworzyliśmy spektakl „Optymiści”, który odniósł ogromny sukces. Teraz pracujemy nad jego kontynuacją, a także nad nowym serialem, w którym oboje chcemy wystąpić. Karola jest moją pierwszą recenzentką i doradczynią, jej uwagi są dla mnie bardzo cenne. Bywa, że się nie zgadzamy, ale to tylko wzbogaca proces twórczy. Jesteśmy wobec siebie szczerzy, potrafimy przyjąć krytykę, nawet tę trudną. Tak samo wspieramy się w indywidualnych projektach – jeśli Karola przygotowuje się do zdjęć próbnych, nagrywam jej self-tape’y i dialoguję sceny. Jeśli ja pracuję nad nowym scenariuszem, ona jest pierwszą osobą, która go czyta.

Żyjemy intensywnie, dlatego nauczyliśmy się planować i godzić życie zawodowe z rodzinnym. Zanim przyjmiemy nowe zobowiązania, zawsze sprawdzamy swoje kalendarze. Jeśli ja mam wymagający projekt, żona nie bierze na siebie kolejnego i odwrotnie. Nauczyliśmy się rezygnować, ustępować i szukać kompromisów – bez tego trudno byłoby nam pogodzić pasję zawodową z odpowiedzialnością za rodzinę. W czasie pracy nad serialem „Porządny człowiek” Karola ogromnie mnie wspierała i przejęła wiele domowych obowiązków. To, że mogę realizować tak wiele różnych projektów, jest możliwe dzięki temu, że obok mnie jest ktoś tak wyjątkowy.

KRZYSZTOF CZECZOT O ŻONIE KAROLINIE I DZIECIACH

Dajemy sobie też przestrzeń na indywidualność. Karola wie, że czasem potrzebuję wyjechać sam, wyłączyć telefon. I tak samo ja wspieram ją, gdy chce spędzić czas z przyjaciółkami. Nasza relacja to przenikanie się i wymiana. Ja zaraziłem Karolę pasją do nurkowania, a ona wprowadziła mnie w świat narciarstwa. Myślę, że na długo zapamiętam swój pierwszy zjazd z poważnej góry w Solden w Austrii. Generalnie szło dobrze do pierwszej wywrotki… i potem kolejnej, i kolejnej, i kolejnej. Dziś się z tego śmieję, ale wtedy nie było mi do śmiechu – nie dość, że zimno, boli, to jeszcze moje żona – górska koziczka – śmiga obok mnie i patrzy na tę klęskę. Najpierw powstrzymywała się od śmiechu, ale trudno jej to szło. Teraz już razem z dziećmi odkrywamy pasje. Uwielbiamy wspólne podróże – te dalekie i te bliskie. Szczególnie wspominamy podróż po Norwegii – nieśpieszną, z przystankami tam, gdzie akurat nam się podobało. Spędziliśmy magiczne 14 dni, jadąc elektrycznym samochodem przez oszałamiającą norweską przyrodę. To był czas na rozmowę, milczenie, bliskość i przyjaźń. Tak, to jest coś, co nam się udało zbudować. Przyjaźń. Planujemy wyjazdy do Japonii, Korei, także podróż na Grenlandię.

Podziwiam siłę Karoli. Cenię jej konsekwencję i zdyscyplinowanie. Wiele przeszła w ostatnim czasie – doświadczało ją życie i ludzie, ale się nie poddała. Ma głęboko zakorzenione poczucie sprawiedliwości i uczciwości. To dla mnie ważne, bo w świecie, w którym żyjemy, fałsz i kłamstwo rozpychają się coraz bardziej. Przyjdzie czas, żeby o tym opowiedzieć. Uwielbiam, gdy Karola się śmieje. Tak prawdziwie, do łez. Moja ulubiona rozrywka to jej rozśmieszanie. Kiedy gramy ze sobą, często dodaję jakieś zdania, których nie ma w scenariuszu i to ją kompletnie rozwala - zamiast grać, śmieje się. A ludzie z nią. To jest wspaniałe patrzeć na uśmiechniętych ludzi, którzy są obok ciebie. A przyszłość? Widzę nas szczęśliwych. Za dużo już przeszliśmy, żeby sobie coś niepotrzebnie utrudniać. 

 

 

Tekst ukazał się w magazynie PANI nr 05/2025
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również