Wywiad

"Rozgaszczam się w swoim życiu". Mela Koteluk bohaterką drugiej okładki wrześniowego Twojego Stylu

Rozgaszczam się w swoim życiu. Mela Koteluk bohaterką drugiej okładki wrześniowego Twojego Stylu
Mela Koteluk w sesji okładkowej do magazynu "Twój STYL
Fot. Bartek Wieczorek/Visual Crafters

Mela Koteluk nie wierzy w sukces bez determinacji. Sama wykazała jej wiele, gdy jako nastolatka wyjechała z domu z marzeniem, by śpiewać. Właśnie skończyła czterdziestkę, wydała płytę Harmonia i otwiera nowy rozdział – niedługo zostanie mamą. Niestandardowe decyzje? Umiejętność dystansowania się wobec porażek? Silne kobiety w rodzinie, z których bierze przykład? Sprawdzamy, co pomogło Meli Koteluk dojść do punktu, w którym „wszystko wreszcie wskoczyło na swoje miejsce”. 

W poetyckich tekstach piosenek łapie chmury na lasso i przedawkowuje myśli. Na koncertach porywa tłumy spontaniczną energią, przekonując, że każdy z nas ma przed sobą himalaje szans, nawet jeśli czasem utknie w martwym punkcie albo jeździ w kółko na rondzie. Ona ze swojego zjechała, poukładała siebie na nowo i dziś mocno stoi na ziemi. Jest w dobrym związku, planuje przeprowadzkę – „bo rodzina się powiększy”, zatrudniła genealogiczne tropicielki, żeby dogłębnie poznać rodzinną historię. I już dokonuje pierwszych odkryć! A w chwilach wolnych? Obserwuje gwiazdy i czyta o astronautach. Pasuje do niej słowo: wielowymiarowa.  

Mela Koteluk: "Moje piosenki biorą się z osobistych eksploracji"

Twój STYL: Podobno czytasz książki o kosmosie. W twoich tekstach też jest sporo kosmicznych metafor. Przypadkowa zbieżność?

Mela Koteluk: Od dziecka uwielbiałam patrzeć w niebo. To mój sposób na przypomnienie sobie, że jesteśmy częścią czegoś większego. Bezmiar kosmosu porządkuje mi priorytety – pomaga oddzielić sprawy naprawdę ważne od błahych. Ostatnio emocjonowałam się misją polskiego astronauty Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. To kolejny ważny krok nauki, inspiracja dla dzieciaków, które dziś spoglądają w gwiazdy. Motyw nieba towarzyszył też w pracy nad albumem Astronomia poety. Baczyński – płycie stworzonej z Bartkiem Wąsikiem z zespołu Kwadrofonik. Baczyński używał astronomicznych obrazów, by w swojej poezji mówić o przekraczaniu doczesności, bólu, śmierci. Ostatnio przeczytałam też świetną książkę Andrew Smitha Księżycowy pył. W poszukiwaniu ludzi, którzy spadli na Ziemię, o losach załogi Apolla. Zastanawiam się: czy po takim doświadczeniu można w ogóle wrócić na Ziemię i tu normalnie żyć? Czy jednak na zawsze pozostajesz już trochę w gwiazdach? Wciągająca lektura.

Jaką rolę pełni u ciebie ta pasja?

Jest paliwem. Podobnie jak muzyka, podróże, spotkania z ludźmi z różnych światów – to wszystko uruchamia we mnie procesy twórcze. Moje piosenki biorą się z osobistych eksploracji. Są o poszukiwaniu komunikacji z innymi, a muzyka to uniwersalny język emocji, który łączy i przekracza wszelkie bariery. Artyści budują światy, w których inni mogą rozpoznać własne doświadczenia. Moją młodzieńczą inspiracją był David Bowie, twórca bezkompromisowy, też patrzył w niebo. Stworzył swoje kosmiczne alter ego (jako Ziggi Stardust, galaktyczny posłaniec, twierdził, że przybył z misją, by uzdrowić Ziemię – red.). Dla mnie ciekawy był zwłaszcza drugi etap jego artystycznego życia, moment odsłaniania swojego człowieczeństwa. Muzyka to według mnie najdoskonalsza forma sztuki. Sfera akustyczna jest czymś abstrakcyjnym, niewidzialnym – jak powietrze, a jednocześnie potrafi wywierać potężny wpływ i przenosić ludzi w inne światy.

250707_BW_TS_MELA_KOTELUK_0588_1
fot. Bartek Wieczorek/Visual Crafters

 

Mela Koteluk o nowej płycie i dziecku

Powiedziałaś kiedyś, że każda płyta opisuje jakiś rozdział twojego życia. Jak się zapowiada ten, który właśnie otwierasz Harmonią?

Przynosi zmianę, jakiej jeszcze nie zaznałam. Skończyłam 40 lat, ukazała się moja nowa płyta i… spodziewam się dziecka! Zawsze czułam, że jeżeli kiedykolwiek zostanę mamą, to raczej w późniejszym czasie. Poznanie Bartosza (Bartosz Nalazek, operator filmowy – red.) sprawiło, że puzzle zaczęły wskakiwać na swoje miejsca. Zrozumiałam, czym jest dobra relacja, odzyskałam spokój i przestałam się bać wielu rzeczy, które nie zasługiwały na uwagę. Dziś tworzymy patchworkową rodzinę – Bartosz ma syna z poprzedniego związku, a wkrótce na świecie pojawi się nasze dziecko. Czuję się silniejsza i na pewno mam inną hierarchię wartości niż dekadę temu. Przede mną nowe wyzwania – godzenie macierzyństwa z twórczością, próbami, koncertami. A teraz intensywnie wertuję temat swoich korzeni. 

Skąd nagłe zaciekawienie rodzinną historią?

Z potrzeby lepszego zrozumienia, skąd pochodzę, kim byli moi przodkowie, z czym się mierzyli, jak wygląda mój genetyczny makrokosmos. Nie mogę jeszcze zdradzić szczegółów, ale wspólnie z Marcinem Mellerem jesteśmy w trakcie genealogicznego śledztwa związanego z naszymi rodzinami. Moi dziadkowie, przesiedleni z Kresów, nosili w sobie wojenne traumy. O wielu rzeczach milczeli. Chcę dotrzeć do ich historii, zrozumieć, jaki ślad zostawiły w kolejnych pokoleniach. Wierzę, że przeszłość potrafi rezonować jak uderzenie werbla – przez kilka generacji.

Co już odkryłaś?

Że w mojej rodzinie muzyka była obecna od dawna. Czterej bracia dziadka tworzyli w Biłce Królewskiej zespół, jeden grał na organach, drugi na skrzypcach, był też akordeon, bębny, cymbały. W domu moich rodziców cały czas słyszało się muzykę. Ja od zawsze coś podśpiewywałam, choć nigdy nie przypuszczałam, że to będzie moja życiowa ścieżka. Dziś dużo rozmawiam z babcią, zbieram opowieści. Widzę, że kobiety w mojej rodzinie wspaniale przekazują miłość i nieprzeciętną wyrozumiałość. Mama mówi: „Zamiast żyć historiami innych, spraw, żeby twoje życie było dobre. To możesz. Weź odpowiedzialność za siebie, buduj swój kawałek świata, twórz”. Z wiekiem coraz bardziej doceniam tę mądrość.

250707_BW_TS_MELA_KOTELUK_0282_1
fot. Bartek Wieczorek/Visual Crafters

Mela Koteluk: "Lubię być dla siebie bardziej wyrozumiała"

Jakie cechy pomagają ci spełniać marzenia? Bo chyba całkiem nieźle sobie z tym radzisz.

Może wytrwałość? Kolejna cecha kobiet w mojej rodzinie. Prababcia potrafiła ulepić kilkaset pierogów w jeden dzień. Niczym się nie zrażała. Podobno była niezłomna na wielu poziomach. Od rodziców przejęłam też przekonanie, że każdy problem ma swoje rozwiązanie. A sama, poznając życie „od kuchni”, nauczyłam się dyscypliny. Cenię ją również jako formę troski o siebie. Sprawdza się w  dobie nowych technologii, które narażają na niebezpieczeństwo ciągłego „scrollowania”. Warto wypracować jakąś wewnętrzną regulację, żeby nie przepaść w internecie. Dziś cenię też umiarkowanie – to ostatnio moja ulubiona jakość. Mogłabym sobie to słowo wytatuować… ale nie mam żadnego tatuażu i tak już zostanie. Choć przez lata rozważałam, żeby sobie jakiś zrobić! Tylko nie mogłam się zdecydować jaki – a ze mną jest tak, że jeśli nie mam pewności, to nie wchodzę do gry. I to też wiele o mnie mówi. 

250707_BW_TS_MELA_KOTELUK_0221_1
fot. Bartek Wieczorek/Visual Crafters

Jesteś wobec siebie bardziej wyrozumiała czy wymagająca?

Długo byłam przede wszystkim wymagająca. Zawsze stawiałam sobie ambitne cele i raczej podwyższałam poprzeczkę, niż obniżałam. Gdy czegoś chciałam, nie odpuszczałam. Teraz lubię być dla siebie bardziej wyrozumiała. Wiele myślę o temacie granic. Ostatnio jest wszechobecny, może nawet wyświechtany, a jednocześnie – fundamentalny. Każdy prędzej czy później przerabia go na własnej skórze. Wiem, że nie warto przesadzić w żadną stronę: ani pozwalać ludziom na pełen dostęp do siebie, ani otaczać się szczelnym murem. Dlatego kolejną ważną dla mnie wartością jest dziś elastyczność. Pomaga w budowaniu zaufania do siebie. Zamiast kopać pod sobą dołki, uczę się działać w zgodzie z sobą. Mam wrażenie, że to nauka na całe życie.

Elastyczność, umiarkowanie, dyscyplina. Ten zestaw wartości brzmi jak… dojrzałość w praktyce.

Tak, jestem w dobrym miejscu. Robię to, co kocham, otaczają mnie właściwi ludzie. Zaraz zostanę mamą. Na czterdziestkę zrobiłam ognisko dla bliskich, a równocześnie koncertuję. Czuję ogromny przypływ energii – chcę śpiewać, dopóki ciało mi na to pozwoli. Przed nami trasa promująca album Harmonia, który ukazał się w marcu tego roku. Zagramy na Letnich Brzmieniach w Warszawie i Poznaniu, Green i YASS Festivalu, później jeszcze urodziny Katowic i czekają mnie też dwa występy gościnne z sanah we wrześniu na Stadionie Narodowym. A pomiędzy tym wszystkim będę smakować codzienność, co uwielbiam. Książki, gotowanie w domu, porządki w nowym mieszkaniu. Rozgaszczam się w swoim życiu.

Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze magazynu "Twój Styl".

st_09_001_MELA blue podst

 

Kim jest Mela Koteluk?

Mela Koteluk - Rocznik 1985. Wokalistka, autorka tekstów i kompozytorka, laureatka Fryderyków oraz wielu prestiżowych nagród muzycznych. Do szerokiej publiczności trafiła dzięki świetnie przyjętemu albumowi „Spadochron” który ukazał się w 2012 roku. Drugi album „Migracje” wydany w 2014 r., ugruntował pozycję wokalistki, osiągając status podwójnej platynowej płyty i powtarzając tym samym sukces jej debiutanckiego krążka. W 2018 r. ukazała się trzecia płyta artystki „Migawka”, która pokryła się złotem. Wydawnictwo z 2020 roku to album „Astronomia poety. Baczyński”, stworzony we współpracy z zespołem Kwadrofonik. W marcu 2025 ukazała się jej czwarta autorska płyta „Harmonia”.
Mela Koteluk - Harmonia_cover
 
Tekst ukazał się w magazynie Twój STYL nr 09/2025
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również