Wszędzie jej było pełno. Prowadziła popularne programy, grała w serialach i filmach, nagrywała płyty. A potem zniknęła na cztery lata. Teraz Patricia Kazadi wraca, bo ma coś ważnego do przekazania.
Spis treści
Jeszcze niedawno myślała, że nigdy nie wróci do śpiewania. Jej nowa płyta, która ukaże się w maju, ma więc szczególne znaczenie. – Będzie to najszczerszy album, jaki nagrałam. Zapis procesu leczenia, gojenia ran, przepracowywania różnych spraw – mówi Patricia Kazadi. Jedną z tych spraw był stosunek do własnego wyglądu. Patricia opowiada o tym w pierwszym singlu zatytułowanym „Natural”: „Widzę plastik w twoim ciele/ Niepotrzebnie przecież/ Jest piękne/ Czego chcesz więcej?/ Wmówisz sobie, że ci to przyniesie szczęście/ Filtr na zdjęcie/ To jak na zaklęcie”.
Przez pewien czas byłam uzależniona od filtrów na Instagramie – tłumaczy Patricia Kazadi. – Nie lubiłam patrzeć na swoje zdjęcia bez nich. Nie zdawałam sobie z tego sprawy, dopóki podczas jednego z takich nagrań filtr się nie wyłączył i moja reakcja - brak akceptacji tego, co widzę - sprawiła, że zrozumiałam, iż przekroczyłam tę niebezpieczną granicę. Dążymy do nierealnych ideałów, a nie musimy. Teraz chcę, aby zrozumiały to też inne kobiety.
W teledysku wystąpiło wiele gwiazd, m.in. Sonia Bohosiewicz, Kayah i Ewa Kasprzyk, która mówi: – Sama od dawna powtarzam, żebyśmy nie wstydziły się pokazywać bez makijażu. I że życie zaczyna się po pięćdziesiątce. Dlatego kibicuję Patricii w jej misji body positive. Piosenkarka traktuje tę misję bardzo serio i realizuje ją również w podcaście „Kazadi Talks Positive”, w którym rozmawia ze znanymi Polkami i ekspertami o samoakceptacji oraz body shamingu. Audycja wystartowała w sierpniu, krótko po tym, gdy Patricia rozprawiła się na Instagramie z hejterami, którzy krytykowali jej wygląd, gdy zmagała się z chorobą. Jednak świadomość, że oczekiwania wobec kobiet muszą się zmienić, przyszła znacznie wcześniej.
- Jako bardzo młoda dziewczyna nie czułam presji. Ale z biegiem czasu moja percepcja kobiecego piękna została zachwiana. W czasie największej popularności, kiedy prowadziłam „You Can Dance” i dużo grałam, schudłam około 20 kilogramów, co było związane z trudnościami w życiu osobistym. Nosiłam rozmiar zero, ubierałam się w dziale dziecięcym i mogłam sobie włożyć całe dłonie pod żebra. Czułam się źle psychicznie i fizycznie, byłam bardzo osłabiona. Ale to właśnie wtedy wszyscy zaczęli mi mówić, że wyglądam wspaniale. Każdy ze świata mody i nie tylko chciał ze mną współpracować, pojawiałam się na okładkach, bywało, że słyszałam od stylistów: „A nie mogłaś mieć takiej sylwetki, gdy pracowaliśmy razem?” – wspomina Patricia.
– Kiedy wyszłam z kryzysu, wróciłam do normalnych dla mnie wymiarów i wtedy zaczęłam się zamartwiać o swoje ciało. Na ściankę wkładałam tylko luźne ubrania z długim rękawem, wciąż bojąc się, że coś mi będzie wystawać. Jednocześnie jak każda osoba publiczna byłam zawsze w ogniu krytyki i porównań. W mediach, na planach zdjęciowych, w sklepie, gdzie potrafię usłyszeć od ekspedientki: „O, myślałam, że jest pani dużo grubsza, a pani normalna jest”.
Barbara Kazadi podkreśla, jak bardzo krytyka rani jej córkę: – Ludzie, który piszą tak okropne rzeczy, nie zdają sobie sprawy, że artyści są bardzo wrażliwi, bo inaczej nie byliby artystami. Hejterzy nie rozumieją, ile cierpienia i bólu przysparzają.
W czasach kiedy pracowałam z Patricią, każdy jej outfit był komentowany przez portale plotkarskie. I zawsze była poddawana ostracyzmowi. Obchodzono się z nią znacznie surowiej niż z innymi znanymi kobietami, bo prowadziła dwa główne programy TVN-u i była bardzo wyrazista – tłumaczy Kania Kamińska, stylistka, redaktor mody w PANI, przyjaciółka i przez wiele lat stylistka Kazadi.
– Ona się zmienia, wciąż wymyśla siebie na nowo. Można przeanalizować jej ścieżkę kariery pod względem wizualnym. W pewnym momencie była bardzo etniczna, potem jako pierwsza w Polsce miała kolorowe włosy – na długo wcześniej, zanim to weszło do polskiego mainstreamu. Patka zawsze była o krok do przodu w stosunku do polskich gwiazd.
Choć Patricia poczuła potrzebę przeciwstawienia się hejtowi już jako młoda dziewczyna, nie miała odwagi poruszać tego tematu. – Wszystko zmieniło się dwa lata temu. Wtedy zaczęłam mieć problemy ze zdrowiem i zupełnie inaczej spojrzałam na swoje ciało. Nadprogramowe kilogramy? To przecież nieważne! Liczą się zdrowie, szczęście, moje potrzeby. Gdy nabierasz szacunku do ciała, bo widzisz, jak ono się regeneruje, gdy chwilę wcześniej nie funkcjonowało prawidłowo, ocena wyglądu traci znaczenie – podkreśla. Choroba, której szczegółów nie chce zdradzać, sprawiła, że Kazadi wycofała się z życia publicznego. Ale w ostatnie wakacje, gdy czuła się już lepiej, skorzystała z jednego z zaproszeń. – Byłam ładnie ubrana, umalowana, miałam świetny nastrój. A potem odkryłam na Instagramie całe mnóstwo złośliwych komentarzy. Dowiedziałam się, że wyglądam tragicznie, że potwornie przytyłam, ktoś pytał, czy przygotowuję się do roli hipopotama. I wtedy się zbuntowałam.
Powiedziałam: „Nie będziesz przychodził na mój profil i mówił, że jestem obrzydliwa. Ani krytykował innych osób w mojej obecności”. Ten bunt zrodził „Kazadi Talks Positive”.
Chcę pomagać kobietom w trudnej sztuce samoakceptacji oraz uświadamiać innych, jak ogromna jest różnica pomiędzy opinią a hejtem. Hejt powinien być karany, bo może być tragiczny w skutkach – podkreśla.
- Potrzebna jest edukacja. Mam nadzieję, że do szkół zostanie wprowadzony nowy przedmiot: życie w social mediach. Bo nie jesteśmy przygotowani do korzystania z nich. Działamy jak ktoś, kto nie umie obsłużyć maszyny, więc wciska różne guziki i patrzy, co się wydarzy. Nie zlikwidujemy całkiem hejtu, bo zawsze będą ludzie pełni frustracji i nienawiści, mający potrzebę komuś dopiec, ale można zmienić postrzeganie kobiecej urody. Aby to zrobić, Patricia nie ogranicza się do śpiewania i rozmów w „Kazadi Talks Positive”. – Uczulam mężczyzn w swoim otoczeniu na sposób formułowania wypowiedzi. Bo przecież nie trzeba nawet usłyszeć, że wygląda się źle. Komentarze typu „Teraz wyglądasz lepiej”, „Wracasz do normy” też są krzywdzące. Oj, nie chcesz być moim kolegą, jeśli mówisz w ten sposób, uwierz mi. Raczej nie masz ochoty na czterdziestominutową pogadankę – śmieje się piosenkarka. - U Patricii kobieca solidarność jest na najwyższym poziomie – zapewnia Kania Kamińska. – Nigdy nie krytykuje wyglądu kobiet i nie pozwala na to innym. Jest bardzo wspierająca, zawsze słyszy się od niej: „Dobrze wyglądasz”, „Jesteś dobrym człowiekiem”.
Patricia była hejtowana nie tylko z powodu wyglądu. Ostrej krytyce poddawano także jej muzykę. Media wypominały jej niską sprzedaż płyt, choć, jak przekonuje, sprzedaż nie odbiegała od wyników innych artystów. Również internauci byli bezlitośni. „Dziewusia bez talentów bierze się za śpiewanie” – to jeden z łagodniejszych komentarzy. – Zaczęłam wątpić w swoje możliwości.
Moment kulminacyjny nastąpił w 2015 r. po występie w Opolu, gdzie wykonałam „Na zawsze”. Byłam totalnie zestresowana, śpiewałam ze ściśniętym gardłem. Po zejściu ze sceny zemdlałam ze stresu. Media mnie zmiażdżyły. Po singlu „Na zawsze” przez trzy lata nie śpiewałam i nie myślałam, że do tego wrócę. Jak udało jej się podnieść i znów uwierzyć w siebie? – Po prostu nie ma niczego, co bym tak kochała robić, jak to. Przez te trzy lata przerwy chodziłam na koncerty innych artystów i płakałam, że to nie ja jestem na scenie. Całe moje życie to muzyka – jestem wykształconym muzykiem i wokalistką, komponuję od 11. roku życia, gram na trzech instrumentach.
Sytuacja zaczęła się odmieniać, gdy powstał film „Miłość jest wszystkim”. – Czułam, że muszę do niego napisać utwór – wspomina Patricia. – Dałam producentowi ten kawałek, on zachęcał mnie do wykonania go, a ja się opierałam. Potem jednak zaśpiewałam „Tak niewiele” w Gdańsku przed publicznością. Otrzymałam tyle listów i ciepła od słuchaczy, że aż byłam tym onieśmielona. Pomyślałam: „Boże, pierwszy raz od dawna po mnie nie jadą”.
Dwa lata później wydałam singiel „Stepping on My Heart” i on spotkał się z tak pozytywnym odbiorem, że zmieniłam sposób myślenia. Zrozumiałam, że jeśli ja wierzę w siebie i coś, co robię, nie mogę z tego rezygnować. A wydany kilka miesięcy temu „Natural” jest konsekwencją mojego odbudowania się. Co ciekawe, w czasie gdy w Polsce zbierała cięgi, została doceniona we Francji i w Kongu. Mimo że nie próbowała wchodzić na tamtejsze rynki, jej piosenki do dziś są tam grane. Została nominowana do prestiżowych francuskich NRJ Awards, a w 2016 wygrała kongijską Bilily Awards za najlepszy teledysk roku. Podczas gali rozdania nagród zaśpiewała z wielką gwiazdą afrykańskiej muzyki Papą Wembą. – On był moim największym idolem, wielką inspiracją. W momentach zwątpienia to jego muzyka mnie ratowała. Leżałam na podłodze i słuchałam „Awa Y’Okeyi”, w którym on śpiewa: „Rozumiem twoje cierpienie, słoneczko, ale trzeba iść dalej”. Nigdy nie sądziłam, że go poznam – wspomina Patricia. – Kiedy zapytano mnie, jaki utwór chciałabym z nim wykonać, naturalnym wyborem był „Awa Y’Okeyi”. Papa Wemba przygotował się jednak na inny, co nie byłoby dla mnie problemem, bo znam wszystko, co nagrał. Ale gdy zapytał mnie, co bym chciała zaśpiewać, opowiedziałam mu, że marzyłam o „Awa Y’Okeyi”. Ku mojemu zaskoczeniu powiedział: „OK”. Band nie znał tego numeru, on stwierdził, że się nauczą. Na próbie generalnej opornie to szło, martwiłam się o występ. Kiedy przyjechałam na koncert, okazało się, że Papa Wemba specjalnie ściągnął helikopterem pianistę, z którym grał „Awa Y’Okeyi” w oryginale. Poryczałam się na scenie ze wzruszenia.
Dlaczego w Polsce jej muzyka była tak ostro krytykowana? – Ludzie nie godzili się na to, że chciałam łączyć prowadzenie programów ze śpiewaniem. Uważali, że ubzdurałam sobie muzykę, że powinnam robić z powodzeniem tylko jedną rzecz, choć prawda jest taka, że to od muzyki wszystko się zaczęło – mówi Patricia. A zaczęło się naprawdę wcześnie.
Zorientowałam się, że moja córeczka ma talent muzyczny, gdy miała półtora roku albo dwa lata. Występowała przed rodziną – tańczyła, śpiewała, wyrażała siebie. Gdy miała niespełna trzy lata, byłam z nią w sklepie obuwniczym. I gdy ja mierzyłam buty, Patricia w przymierzalni za kotarą przed lustrem dawała występ. Sama dla siebie. Zauważyła to pani, która okazała się szefową dziecięcego zespołu teatralno-muzycznego – wspomina Barbara Kazadi.
– I tak się zaczęło – kontynuuje jej opowieść córka. – Grałam w teatrach w Warszawie, potem miałam przerwę, bo uznano, że byłam za mała. Ale od dziewiątego roku życia znowu były castingi, taniec, teatr. W wieku 15 lat zagrałam pierwszą główną rolę. Od 2004 roku grałam też w serialach. Do tego dochodziły mistrzostwa taneczne – zaznacza artystka. Barbara Kazadi: – Mam takie wewnętrzne przekonanie, że dziecko musi się realizować. I że zadaniem rodzica jest pozwolić mu wyrażać się tak, jak chce. Widziałam, że Patricia jest żywym srebrem, że potrzebuje aktywności. Na własną prośbę w wieku czterech lat rozpoczęła lekcje gry na pianinie. Była nie do zatrzymania i to jej zostało do dziś. Bezproblemowo połączyła szkołę z zajęciami pozalekcyjnymi. Miało to jednak cenę.
Pomiędzy 7. a 18. rokiem życia jej dzień zaczynał się o 5.30, a kończył o 22.30. Gdy dochodziła do tego gra w serialach (zadebiutowała w „Egzaminie z życia” w wieku 15 lat), kończył się o pierwszej w nocy. Patricia zrobiła maturę, dostała się na administrację na Politechnice Warszawskiej, ale zrezygnowała, bo czuła, że lepiej będzie realizować się w psychologii biznesu niż w administracji. Przeniosła się do Szkoły Głównej Handlowej. Studiowała trzy lata i szło jej bardzo dobrze, ale obowiązki zawodowe uniemożliwiły napisanie pracy licencjackiej. Za to przed trzydziestką zdążyła zagrać 17 ról w serialach i filmach, wydać dwa albumy, wystąpić w kilku talent show, prowadzić programy w Polsce i w Los Angeles, stworzyć dwie linie kosmetyków i kolekcję ubrań, a także pojawić się na 55 okładkach.
– Pracowała po 18 godzin na dobę – mówi Kania Kamińska. – Żywiłam się batonami i zapijałam napojem energetycznym, który stał się moją wodą – wspomina Kazadi. – Wszystko było zaplanowane co do minuty. Gdy poznałam pierwszego chłopaka w wieku 21 lat, zobaczyłam, że można żyć inaczej i chciałam zwolnić. Nie umiałam jeszcze postawić granicy, dawałam tylko znaki, których nikt nie rozumiał. I cztery lata temu doszło do wielkiego wypalenia. Wtedy stwierdziłam, że muszę wreszcie coś zmienić.
Nie chodziło tylko o to, by odpocząć. – Gdy doszło do kryzysu, uświadomiłam sobie, że ostatni raz grałam na pianinie sześć lat wcześniej, że przestałam pisać piosenki, chodzić na jam session z kolegami muzykami i do filharmonii. Dotarło do mnie, że nie robię tego, co najważniejsze.
Teraz Patricia Kazadi zamierza skupić się na muzyce. Choć przyznaje, że bardzo lubi też przeprowadzać wywiady i grać. Ewa Kasprzyk, która pracowała z Patricią przy sztuce „Czarno to widzę”, uważa, że jest niezwykle uzdolniona. – Nie było jej na próbach, bo koncertowała w USA. Jako reżyserka obawiałam się, czy da radę, a ona po prostu weszła i była w roli. Okazało się, że jest urodzoną artystką, która w sytuacjach trudnych buduje postać w pięć minut i wypada fantastycznie, podczas gdy komuś innemu praca zajęłaby miesiące – mówi aktorka. – Patricia mogłaby też zostać standuperką. Namawiałam ją, żeby sama sobie zorganizowała rolę śpiewaną, ona zresztą lubi brać sprawy w swoje ręce. Uwielbiam takie zdolne osoby. Choćby były krnąbrne, a Patricia jest trochę krnąbrna. Umie powiedzieć reżyserowi: „To mi się nie podoba”.
Kania Kamińska, która widziała Kazadi podczas prowadzenia programów na żywo, nie może się nachwalić jej opanowania. – Kiedyś wybrałyśmy dla niej piękną cekinową sukienkę. Była za długa, ale nie bardzo miałam jak ją skrócić. Skończyło się tak, że Patricia się o nią potknęła i przejechała po całej scenie, zatrzymując się tuż przy krawędzi. Nie straciła zimnej krwi, na hasło „akcja” spokojnie przywitała się z publicznością – wspomina i dodaje: - Świetnie się z nią też pracuje nad stylizacjami. Ona zawsze wie, czego chce.
To jej zawdzięczam zresztą karierę, bo kiedy się poznałyśmy, byłam asystentką stylistki, a ona stwierdziła, że chce pracować ze mną. Zaufała mi, a zarazem dała dużo wsparcia. Programy typu talent show często były krytykowane za to, że większą uwagę zwracano na jurorów i prowadzących niż na uczestników. Dla Patricii Kazadi uczestnicy byli na pierwszym miejscu. – Od razu nawiązywała z nimi kontakt, nie było żadnego dystansu gwiazdorskiego. Spędzała czas w ich towarzystwie i zachęcała nas, żebyśmy dołączyli. Wiedziała, jak każdy z uczestników się nazywa, a do zapamiętania było 60 imion – mówi Kania.
Nie jest to dziwne, gdy ktoś lubi ludzi, a Patricia lubi ich bardzo. – Jest też niezwykle wiernym człowiekiem. Od lat ma to samo grono przyjaciół – dodaje przyjaciółka piosenkarki. Co lubią robić razem? – Jeść! – śmieje się Kania. – Spotykamy się u mnie w domu. Ja gotuję, ona przynosi wino. Zna się na tym świetnie, w restauracji trzeba zamawiać to, które ona wybiera. A podczas naszych babskich spotkań siedzimy w piżamach, bez make-upu i jest super, bo Patricia ma ogromne poczucie humoru. Teraz piosenkarka zyskała więcej czasu na takie spotkania, bo dba o równowagę między życiem osobistym a zawodowym. Pytam ją, o czym marzy.
Czy nadal o trzech synach, jak powiedziała kiedyś w jednym z wywiadów? – Jestem już chyba za bardzo zmęczona, by mieć trzech synów – śmieje się. – Miałam różne etapy, jeśli chodzi o pragnienie posiadania dzieci. Najpierw czułam, że nie chcę ich mieć, potem byłam związana z mężczyzną, dla którego było to ważne, i stąd wzięło się moje marzenie. Ale teraz nie wiem, czy mi na tym zależy. Moim przyjaciółkom już bije zegar biologiczny, ja tego nie czuję.
Teraz jest dla niej bardzo ważne, by spełniać marzenia swoje, a nie innych osób. – Przez lata skupiałam się na zadowalaniu różnych ludzi, a i tak się to nie udawało – mówi. Nie zamierza robić nic wbrew sobie czy to w kwestii macierzyństwa, czy kariery. Nie pozwoli też, by coś przeszkodziło jej tworzyć muzykę. – Choć powinniśmy ją namawiać, by robiła jak najwięcej – przekonuje Ewa Kasprzyk, która wierzy, że Patricia powinna też m.in. poprowadzić talk show, bo ma zadatki na nową Oprah Winfrey. Poczekamy, zobaczymy!
Patricia Kazadi - rocznik 1988. Aktorka, piosenkarka, najmłodsza prowadząca w historii stacji TVN. Na deskach teatralnych zadebiutowała już jako kilkulatka, w filmach i serialach gra od 16. roku życia. Mogliśmy ją oglądać m.in. w „Egzaminie z życia”, „Fali zbrodni”, „Bodo” i „Miłość jest wszystkim”. Prowadziła programy „You Can Dance” i „X Factor”. Nagrała płyty „Trip” i „Dark Pop”. Obecnie pracuje nad nowym albumem i przeprowadza wywiady w podcastach „Oświeceni Hedoniści” oraz „Kazadi Talks Positive”.