Historie osobiste

Miałyśmy się świetnie bawić, a nie niańczyć dzieci! Dlaczego bycie mamą przysłania kobietom świat?

Miałyśmy się świetnie bawić, a nie niańczyć dzieci! Dlaczego bycie mamą przysłania kobietom świat?
Miałam odpoczywać w SPA, a zostałam opiekunką do dzieci
Fot. Agencja 123rf

Czy można się obrażać, kiedy ktoś bliski proponuje nam relaksacyjne wakacje, ale nagle przyjeżdża z dzieckiem, którym trzeba się nieustannie zajmować? Wszystko zależy od formy przedstawienia tej zmiany. Nie zawsze jest właściwa.

To miały być wytęsknione wakacje z siostrą. Kiedyś byłyśmy blisko, ale, wiadomo, drogi nam się rozeszły, gdy wyjechałam na studia do Warszawy i porwał mnie wielki świat. Elwira została w rodzinnym Lublinie. Nadal potrafiłyśmy godzinami rozmawiać przez telefon. Śledziłam rozwój jej związku z Frankiem, potem bliźniaczą ciążę i trudy wczesnego macierzyństwa.

– Skąd ty możesz wiedzieć, jak się czuję? – płaczliwie wytykała mi Elwira, kiedy znalazła moment na rozmowę. – Nawet nie lubisz dzieci.

– Twoje kocham! – zapewniłam, bijąc się w pierś. – Ale swoich mieć nie muszę. Nie zaczynaj tematu, mama już próbowała. Twierdzi, że jak urodzę, to pokocham. A jak nie pokocham, to gdzie zwrócę? Będę najlepszą ciocią pod słońcem, niech to wam wystarczy. 

Niestety, moja szczera deklaracja nie wystarczyła.

 

Wyjazd, który miał być tylko dla nas

Bliźniaczki miały już blisko dwa lata, kiedy Elwira uznała, że Franciszek poradzi sobie sam z opieką nad córkami przez kilka dni. My w tym czasie wyskoczymy na Mazury, do luksusowego SPA. Na masaże relaksujące, kuracje odmładzające, posiłki podstawiane pod sam nos i modne drinki bezalkoholowe po kolacji. Nie mogłam się doczekać tego wyjazdu. Będzie jak za dawnych czasów: tylko ja i Elwira. 

– Będę miała dla ciebie małą niespodziankę – rzuciła przez telefon, gdy umawiałyśmy się, o której wyruszamy, żebyśmy w miarę równo dotarły na miejsce. – Powinna ci się spodobać.

– Jeśli to kupon na jeszcze jeden masaż, to na pewno! – Zaśmiałam się.

Dotarłam pierwsza i rozpakowywałam się w naszym pokoju. Specjalnie wzięłyśmy dwuosobowy, żebyśmy wieczorami mogły pogadać, leżąc już w łóżkach, jak za dawnych czasów.

Usłyszałam kliknięcie otwieranych kartą drzwi, a zaraz potem rozległ się wrzask. Aż oblałam się wodą ze szklanki. W progu stała Elwira, trzymając za ręce Gosię i Tosię. Jedna piszczała, drugie pochlipywała, a ja zastanawiałam się spanikowana, kiedy chlipanie przejdzie w bliźniaczy pisk…

 

Nie wierzę, że przywiozła dzieci

– Niespodzianka! Przywitajcie się z ciocią! – zawołała Elwira i rzuciła mi się na szyję.

Ja nadal stałam jak słup soli.

– Co… co tu robią bliźniaczki? Gdzie Franek? Miały z nim zostać.

– Sorry, ale doszłam do wniosku, że on jednak nie ogarnie sam tej naszej dwójki. Nigdy tego nie robił. A na pewno nie przez cały tydzień. Zresztą małe dziewczynki potrzebują matki.

– Ale to nie jest ośrodek dla dzieci! – zaprotestowałam. – Tu się chodzi na jogę i do SPA, a nie na huśtawki. Nie ma menu dla maluchów…

– Nie musi być. Damy radę. One nie są aż tak wybredne. A co do opieki, będziemy się wymieniać, ty na masaż, ja siedzę z dziewczynkami, a potem na odwrót.

– To miał być nasz babski wyjazd – przypomniałam.

– I nadal jest. Przecież mam córki! – Zaśmiała się.

 

Wakacje na placu zabaw

I tak, zamiast odżywać pod wprawnymi dłońmi masażystów albo odpływać przy muzyce na żywo, siedziałyśmy na placu zabaw, z dala od hotelu. Znowu słuchałam peanów o talentach i przygodach moich siostrzenic, jak to Tosia pięknie siedzi na nocniku, no, tylko popatrz, a Gosieńka sama je małym widelcem, spójrz, normalnie mała dama.

Miałam dość już po paru godzinach. Zabrałam ze sobą szpilki, które kompletnie nie nadawały się do spacerów z dziećmi. Zabrałam nowe i modne stroje, w które teraz wczepiały się brudne rączki i wycierały umorusane buzie.

Noc była okropna. Łóżko nie zostało przewidziane dla matki z dwojgiem dzieci, więc Gosia wylądowała u mnie. Prawnie nie spałam, bojąc się, że ją przygniotę albo zepchnę na podłogę. Rano wyglądałam jak zombie. A goście hotelu, którzy przyjechali wypocząć w ciszy i spokoju, musieli słuchali krzyków, śmiechów i pisków bliźniaczek dokazujących w restauracji w trakcie śniadania.

– Elwira… może Franek przyjechałby po dziewczynki? Wtedy obie odpoczniemy.

Inni goście też, pomyślałam.

– Nie przesadzaj, nie jest tak źle. Zresztą zgadzam się z mamą, że jak pobędziesz dłużej z dziećmi, jak odczarujesz je sobie w głowie, to może nabierzesz ochoty na własne. Wiesz, to już ostatni dzwonek…

 

A więc to był plan...

Wpatrywałam się w nią, nie wierząc własnym uszom.

– Taki był wasz plan? Dlatego zepsułyście mi wakacje? Miałyśmy pobyć razem, a wmanewrowałyście mnie w opiekę?

Moja siostra zrobiła urażoną minę.

– Mówisz tak, jakby moje córki to było jakieś zło wcielone. To po prostu dzieci. A ja nie lubię się z nimi rozstawać na długo…

Przestałam jej słuchać. Wstałam od stolika i ruszyłam do pokoju, gdzie zaczęłam się pakować. Nie mam tylu dni urlopowych, żebym mogła je marnować, na dokładkę grając siłą narzuconą mi rolę.

– Pakujesz się? Czy ty aby nie przesadzasz z reakcjami? – Elwira stała w progu. Dziewczynki obejmowała ją w pasie z ustami wykrzywionymi w podkówkę.

Poczułam lekkie wyrzuty sumienia, ale szybko je przegoniłam.

– Byłam umówiona na wakacje z tobą, nie z twoimi dziećmi. I wybacz, ale wasz plan nie miał szans wypalić. Nie polubię dzieci, robiąc za przedszkolankę przez cały dzień, po którym nie będę się mogła nawet porządnie wyspać – podsumowałam ich spisek. – Masz opłacony pokój na tydzień, baw się dobrze. – Zabrałam walizkę i wyszłam.

Od tamtego czasu nie rozmawiałam z siostrą. Ma do mnie tym większe pretensje, że jak doniosła mi matka, obsługa hotelowa zwróciła jej uwagę, że mają specjalne turnusy dla rodziców z dziećmi. Na ten przyjechali goście, który chcieli od ich uciążliwej obecności odpocząć. Nie każdy kocha dzieci i ma do tego święte prawo

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również