Historie osobiste

Trwa moda na hotele tylko dla dorosłych! "Prawdziwy urlop to odpoczynek od dzieci"

Trwa moda na hotele tylko dla dorosłych! Prawdziwy urlop to odpoczynek od dzieci
Fot. Getty Images

Nie rozumiem, dlaczego wylewa się hejt na hotele przeznaczone tylko dla dorosłych. "To dyskryminacja rodzin z dziećmi" – usłyszałam kiedyś. A co z singlami, parami, dorosłymi którzy nie mają dzieci albo chcą wyjechać na chwilę sami, pozostawiając potomstwo pod dobra opieką? Ja już odchowałam córkę i nie mam ochoty na spędzanie urlopu w towarzystwie rozbestwionych maluchów, którym rodzice pozwalają dziś właściwie na wszystko. Uważam, że miejsca "adults only" są jedynymi, gdzie można naprawdę odpocząć.

Miał być relaks, był chaos

Zamarzył mi się urlop w Hiszpanii, a czterogwiazdkowy hotel all-inclusive, który zobaczyłam w katalogu biura podróży, wydał mi się idealny. Kilka basenów i restauracji, piękna plaża z leżakami i barem, dookoła mnóstwo drzew i kwiatów. Wykupując wyjazd już widziałam siebie, sączącą drinka na leżaku pod palmą, w ręku książka, której od miesięcy nie miałam czasu przeczytać. Wyobrażałam sobie jak będę chłodzić się w basenie i spacerować brzegiem morza. Hotel kosztował niemało, ale stwierdziliśmy z mężem, że należy się nam odpoczynek, wykorzystaliśmy więc część odkładanych przez cały rok oszczędności. I rzeczywiście okazał się fantastyczny – dokładnie taki, jak na reklamowym folderze. Niestety, pobyt w nim trudno było nazwać relaksującym…

 

Mętlik w głowie, kawa na sukience. Zaczęło się już od pierwszego śniadania. Kilka rodzin z małymi dziećmi zajęło większość stolików. Maluchy biegały między kelnerami, potrącały krzesła, wpadały na ludzi usiłujących donieść talerze z jedzeniem do stolika. Któreś stłukło szklankę, inne wylało sok na podłogę, kolejne głośno domagało się naleśnika z czekoladą. Chaos, zgiełk, płacze i pokrzykiwania rodziców odbierały przyjemność z picia porannej kawy…

Na basenie było jeszcze gorzej. Piszczące maluchy opanowały chyba każdy wolny centymetr. Piski, chlapanie, skoki do wody, przepychanka w kolejce do zjeżdżalni… Poczułam się jak na przedszkolnym placu zabaw. A przecież moje dziecko już dorosło, odzwyczaiłam się od takich "atrakcji" i nie tak wyobrażałam sobie wypoczynek. Zresztą, kiedyś wychowywało się maluchy inaczej…

Od hałasu – a może od tego, że dostałam piłką – rozbolała mnie głowa. Ale młodzi rodzice nawet nie zamierzali mnie przeprosić. "Przecież to dzieci, muszą się wyszaleć", usłyszałam, gdy zwróciłam im uwagę. Wróciłam do pokoju trzaskając drzwiami, zmęczona i zła. Już nawet nie chciało mi się iść na spacer brzegiem morza, bo przeczuwałam, że i tam atmosfera nie będzie relaksująca (choć w głębi duszy wyobrażałam sobie, jak wchodzę w sam środek zamku z piasku i rozdeptuję wieże ozdobione muszelkami…)

Myślicie, że to koniec? Ależ skąd! Balkon naszego pokoju miał widok nie tylko na morze, lecz także na pobliski klubik malucha. Animacje, śmiechy, piski, a wieczorem dyskoteka albo karaoke… O drzemce w ciszy mogliśmy zapomnieć. Po kilku dniach byłam już tak zmęczona atmosferą, że drażnił mnie każdy usłyszany krzyk, a widok szalejących wokół dzieciaków podnosił mi ciśnienie. Wróciłam do domu zmęczona, jakbym wcale nie była na wakacjach.

 

Żadnych dzieci w zasięgu wzroku

To było trzy lata temu. Od tej pory w ofertach biur podróży wyszukuję hotele wyłącznie dla dorosłych. Obejdę się bez basenów ze zjeżdżalniami i wieczornego karaoke. Ale bardzo sobie cenię ciszę i spokój, na jakie mogę tam liczyć. Wreszcie mam szansę spełnić marzenie o czytaniu książki na leżaku pod palmą, bez obawy, że ostanę ochlapana wodą z sikawki. Mogę wystroić się na kolację, bo nie boję się, że - niczym Samancie z serialu "Seks w wielkim mieście" – jakieś dziecko zrzuci mi spaghetti na głowę podczas kolacji. Za komfort spokojnego wyjścia do baru, możliwość skorzystania ze strefy SPA, gdzie słychać tylko szum wody i sączącą się z głośników muzykę, a nie gwar bawiących się maluchów, jestem gotowa zapłacić więcej. To fakt, ceny hoteli zarezerwowanych wyłącznie dla dorosłych często są wyższe, ale wolę zaciskać pasa przez cały rok, żeby spędzić urlop tak, jak chcę.

Nie zrozumcie mnie źle – generalnie lubię dzieci. I uważam, że to fantastycznie, że mają teraz tyle możliwości wspaniałego wypoczynku. My w dzieciństwie nawet nie marzyliśmy o takich atrakcjach. Ale przecież bezdzietnym tez należy się coś od życia! Ja, od kiedy odchowałam własne dziecko, nie czuję potrzeby niańczenia latorośli innych ludzi. Nie mam już cierpliwości do znoszenia nieustannego zgiełku. Dzieci niech się bawią i szaleją – byle nie nad moją głową!

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również