Babcia czy opiekunka? Dylemat wydaje się oczywisty. Pewnie każdy, mając taki wybór, wolałby, aby naszymi dziećmi zajmowały się babcie. Jednak nie zawsze taki właśnie wybór jest najlepszy. Czasem może być wielkim rozczarowaniem.
Sama wychowuję syna. Nie tak miało być, gdy dosłownie mdlałam w ciąży, a Darek żartował, że ze szczęścia. Ostatecznie postanowiliśmy się rozstać. Lepszy kulturalny rozwód niż wieczna wojna w imię dobra dziecka.
Darek zabiera syna w wolne dni i wyjeżdża z nim na dwa tygodnie w wakacje. Przez resztę czasu to ja jestem odpowiedzialna za Adasia i nie ukrywam, często czuję się wyczerpana. Paradoksalnie najbardziej w trakcie urlopów, bo wtedy całą dobę jesteśmy razem, szukając dla niego atrakcji, nie ma zmiłuj, przecież nie zostawię go samego, z głową pełną szalonych pomysłów.
– Kocham syna, ale… rany, mam wolne i marzy mi się, by spędzić godzinkę czy dwie bez niego – żaliłam się przyjaciółce. – Wybieramy się do Bułgarii, a ja już się boję. Czy jestem wyrodną matką, bo chcę porządnie popływać, zamiast siedzieć na płyciźnie? Albo poszłabym na długi spacer po plaży, bardzo długi, bo mam długie, dorosłe nogi…
– Zabierz z wami swoją mamę – zasugerowała Joanna. – Taniej cię to wyniesie niż opiekunka na miejscu, a kto się lepiej zaopiekuje Adasiem niż babcia.
Nigdy wcześniej nie myślałam, że mogłabym niejako wynająć własną matkę do opieki nad wnukiem, ale to miało sens. Uwielbiali się nawzajem i dobrze dogadywali. Adaś czasem u niej nocował, czasem odbierała go z przedszkola czy szkoły, i nie było żadnych problemów.
Zdecydowałam się porozmawiać z mamą i zgodziła się od razu. Zwykle nie chciała przyjmować od mnie pieniądze, ale perspektywa dwutygodniowych wakacji nad morzem, ze mną i Adasiem, skusiła ją. Zwłaszcza że nie chodziło o zimny Bałtyk.
– Świetny pomysł, skarbie! Ja się z nim pobawię, ty sobie odpoczniesz, wszyscy nawdychamy się jodu, bo chyba tam też jest jod, prawda? Cudowny pomysł!
Ustaliłyśmy termin, znalazłam komfortowy hotel blisko plaży, wykupiłam pełną opcję, z wyżywieniem, żebyśmy nie musiały na własnym układzie pokarmowym testować lokalnych knajpek.
Mama nigdy dotąd nie leciała samolotem i mimo obaw była zachwycona. A potem zobaczyła swój pokój… Wielkie łóżko, telewizor, piękna łazienka, widok na morze i palmy. Ja miałam apartament z oddzielnym pokojem dla Adasia. Zapowiadał się wspaniały wypoczynek.
– My tu sobie sprawdzimy, co ten hotel oferuje takim wczasowiczom jak my, a ty idź na swój spacer – zachęciła mnie mama już pierwszego wieczora, gdy zjedliśmy wczesną kolację.
Nie opierałam się i było cudownie. Te widoki, te zapachy i… ta cisza. Nikt nie krzyczał do mnie: „mamo, zobacz to!”. Jednocześnie wiedziałam, że mój syn jest bezpieczny i zadowolony.
A rano mama zniknęła. Napisała SMS, że idzie zwiedzać okolicę i żebyśmy się o nią nie martwili. No, w porządku. Wróciła późno, cała rozanielona. Wykupiła rejs po morzu, trochę się bała, czy nie dostanie choroby morskiej, ale nie, więc mogła w pełni chłonąć wrażenia.
– Czyli dobrze się bawiłaś. Cieszę się.
– A ja jak się cieszę! Na jutro wykupiłam sobie masaż i jakieś inne zabiegi, nie do końca zrozumiałam jakie, bo ta recepcjonistka za szybko mówiła po angielsku. W każdym razie będą mnie rozpieszczać już od dziewiątej.
– Zazdroszczę. A popilnowałabyś Adasia przed śniadaniem? Chciałam pobiegać. On będzie jeszcze spał, ale na wszelki wypadek…
– Przepraszam, skarbie, jestem padnięta, muszę się wyspać. Musze mieć siły na najwspanialsze wakacje mojego życia!
– Ach tak…
A co z moimi wspaniałymi wakacjami?
Następnego dnia mama najpierw była masowana, potem leżała pod działającymi cuda maskami, a po południu wybrała się na wycieczkę do pobliskiej winnicy, z której wróciła, gdy Adaś już spał. Kolejnego dnia też nie mogłam jej złapać. Wysyłała mi tylko zdjęcia, z których wynikało, że jest na kolejnej wycieczce i cudownie spędza czas. Rozumiałam, że chce wypocząć i korzystać z luksusów, na które najwyraźniej odkładała od dawna, ale przepraszam, nie taka była umowa. Zapłaciłam za jej wakacje, bo obiecała zająć się Adasiem. Nie oczekiwałam, że będzie się nim opiekować na pełen etat. Niemniej jedna godzina na cztery dni to stanowczo za mało.
– Mamo, możemy porozmawiać?
Zapukałam do niej późnym wieczorem, gdy Adam już spał. Mnie też kleiły się już oczy. A mama… właśnie wróciła z dyskoteki.
– Chciałabym cię prosić, żebyś jutro przez kilka godzin zajęła się Adasiem. Wybrałabym się na wycieczkę, ale nie zabierają dzieci.
– No to wybierz inną. Przykro mi, ale na jutrzejszy dzień już coś zaplanowałam.
– Na cały dzień?
– Tak. Rano przejazd quadami, a potem…
– Mamo, a kiedy zamierzasz wywiązywać się z naszej umowy? – spytałam wprost.
Na widok jej zdumionej miny mało nie wybuchłam. Wzięłam głęboki oddech i wyrzuciłam z siebie to, co mnie gryzło.
– Czyli mam rozumieć, że mnie sobie kupiłaś? Jak niewolnicę? Tak uważasz?
– Mamo, nie twórz melodramatów. Nie wymagam wiele. Godzina, może dwie dziennie z Adasiem, którego kochasz, to takie wielkie poświęcenie dla ciebie?
– Skoro to nic takiego, sama się nim zajmuj. Pierwszy raz od wieków jestem na porządnych wakacjach i chcę wypocząć.
Ja też! Ja również chciałam na tych wakacjach zażywać relaksu i wrócić do domu mniej zmęczona, niż wyjeżdżałam. Dlatego opłaciłam mamie pobyt, nie wypominając, kilka tysięcy złotych. Oczywiście Adaś to moje dziecko i na mnie spada odpowiedzialność, by zapewnić mu opiekę, co zrobiłam. Tyle że „opiekunka” się zbuntowała. Może słusznie? Może powinnam zafundować mamie ten wyjazd bez żadnych warunków? Może nie miałam prawa wymagać od niej, by zajmowania się moim dzieckiem w trackie swoich najwspanialszych w życiu wakacji?
W porządku, przestałam się jej narzucać. Do końca pobytu sama spędzałam czas z synem. Mama zastosowała wobec nas karę cichych dni, zarazem skwapliwie korzystała z różnorakich atrakcji, jakie oferował chorwacki ośrodek. Rozumiem, że miała żal do mnie, ale co jej zawinił Adaś? W samolocie udawała, że śpi i nie reagowała na jego zaczepki, gdy chciał jej coś pokazać albo po prostu z nią porozmawiać. A może to kwestia sumienia, które zaczęło ją gryźć? W każdym razie nie ułatwię jej pojednania.
– I jak wakacje? – spytała Joanna. – Odpoczęłaś?
– Powiedzmy, Adaś starał się być grzeczny.
– A mama?
– Hm, następnym razem wynajmę jednak opiekunkę. Sytuacja będzie klarowna, do tego wyjdzie taniej i bez dąsów.
Opowiadając przyjaciółce, jak wyglądały te nasze rodzinne wakacje, na nowo to przeżywałam i uznałam, że to ja powinna się obrazić. Na coś się umówiłyśmy, a mama nie dotrzymała słowa. Teraz długo sobie poczeka, zanim odwiedzę ją z Adasiem albo poproszę o pomoc przy nim. Niech sobie bez naszej uciążliwej obecności wypoczywa, ile dusza zapragnie.