Historie osobiste

"W zamian za duży spadek siostra miała zaopiekować się mamą. Myślałam, że dotrzyma obietnicy"

"W zamian za duży spadek siostra miała zaopiekować się mamą. Myślałam, że dotrzyma obietnicy"
Muszę przeprowadzić mamę do mnie nad morze, siostra zawiodła
Fot. Agencja 123rf

Miałyśmy z siostrą umowę. Ona zajmie się mamą, ale odziedziczy jej dom. Ja ewentualnie dopłacę dodatkowe, brakujące pieniądze. Chętnie na to przystała, ale szybko przestała wywiązywać się z umowy. Najpierw nie przychodziła do mamy regularnie, potem zażądała pani do pomocy na kilka godzin dziennie, a wreszcie wyjechała na dwa tygodnie zostawiając mamę z opiekunką.

Mama wymaga opieki. Czy nam się to podoba, czy nie, taka jest smutna prawda. Skończyła już siedemdziesiąt pięć lat i choć zapewnia, że czuję się jak młódka, coraz częściej zapomina o wzięciu leków albo nie ma siły zrobić sobie obiadu. Oczywiście, zawsze mogę zamówić jej posiłek z dowozem, ale zdalnie nie dopilnuję, żeby na pewno go zjadła, a potem zażyła potrzebne lekarstwa.

Siostra zadeklarowała pomoc

– Ja mogę się zająć mamą – zaoferowała się moja młodsza siostra.

Ulżyło mi, nie ukrywam. Mieszkałam dwieście kilometrów dalej i opieka w moim przypadku oznaczałaby przeprowadzkę i prawdopodobnie zmianę pracy. A nie po to pracowałam na moją pozycję, by rezygnować z niej na dziesięć lat przed emeryturą.

Ustaliłyśmy, że Aldona – wynajmująca kawalerkę nieopodal – będzie na każde zawołanie mamy. W zamian za swoją stałą gotowość do pomocy miała odziedziczyć dom po rodzicach; został już nawet poczyniony stosowny zapis w testamencie, na co przystałam. To Aldona będzie poświęcać swój wolny czas, ja mogłam co najwyżej wysłać przelew, żeby miały więcej pieniędzy na życie i utrzymanie domu. Nie przewidywałam kłótni o spadek. Mieszkałam nad morzem, które kochałam niesłabnącą miłością, i doprawdy nie potrzebowałam domu w Lublinie.

Przez blisko rok układ zdawał się świetnie funkcjonować. Aldona codziennie spędzała kilka godzin u mamy, gotowała dla niej, sprzątała, pilnowała, by brała leki, dotrzymywała jej towarzystwa, rozwiązywała z nią krzyżówki i chodziły razem na spacery. Problemy zaczęły się później.

 

Siostra coraz rzadziej bywa u mamy

– Aldona, hm… Dzwoniłam do mamy i dowiedziałam się, że od czterech dni u niej nie byłaś, a jest przeziębiona. Coś się stało?

– Nic takiego – westchnęła moja siostra. – Nie ma powodu do histerii. – Niemal zobaczyłam, jak przewraca oczami. – Sama jestem chora, dlatego się nie pojawiłam. Nie chciałam jej zarazić, cała tajemnica.

– Rozumiem, ale nie możesz zostawiać matki samej aż na kilka dni. Czemu nie powiedziałaś? Przyjechałabym albo załatwiłabym kogoś do pomocy.

– Właściwie… skoro o tym wspominałaś, przydałby się ktoś do opieki w ciągu dnia, kiedy pracuję. Albo gdybym chciała odpocząć. Od roku nie miałam wolnego dnia, ciągle jestem u mamy…

 

Musiałam znaleźć dodatkową pomoc

Zdziwiły mnie jej zawoalowane pretensje. Regularnie wpadałam w weekendy, a dwa razy zostałam w Lublinie na cały tydzień, latem i na Wielkanoc, wtedy Aldona wzięła urlop, którego niby nie miała.

– W porządku. Poszukasz kogoś czy…?

– Ty się tym zajmij, skoro ty będziesz płacić.

No tak…

Zdaję sobie sprawę, że opieka nad starszą osobą może być męcząca, zwłaszcza jeśli trzeba ją sprawować codziennie. Aldona miała prawo czuć się znużona lub nawet poirytowana, choć starałam się odciążać ją, gdy tylko mogłam. W każdym razie zaczęłam poszukiwania opiekunki na pół etatu. W ciągu czterech godzin będzie w stanie ugotować obiad i posprzątać, a moja siostra zostanie taką damą do towarzystwa dla mamy, popołudniami i w weekendy.

 

Siostra znowu zawiodła

Znalazłam sympatyczną, ciepłą kobietę, która niedawno owdowiała. Miała siły i czas, by kimś się zająć, i chyba tego potrzebowała, nie tyle ze względów finansowych, co dla psychicznej terapii. Szybko znalazły z mamą wspólny język i życie płynęło bez zgrzytów.

Przynajmniej póki pani Teresa nie zaczęła dopytywać się o nadgodziny i między wierszami wyczułam, że coś ją nurtuje.

– Jeśli znalazła pani lepszą pracę, rozumiem, proszę tylko dać mi czas…

– Nie w tym rzecz, pani Aniu. Bardzo lubię panią Zosię, pani zawsze płaci mi na czas, zasadniczo jestem bardzo zadowolona. Tylko to już dwa tygodnie, jak siedzę po dziesięć godzin, a za to mi pani nie płaci…

– Jak to na dziesięć godzin? Nie tak się umawiałyśmy.

– No właśnie. Ale pani Zosia tak prosi, żeby z nią zostać, jak pani Aldona nie przychodzi. A nie przychodzi już od dwóch tygodni…

 

Mama z opiekunką, ona na urlopie

Naprawdę nie wiedziałam, co odpowiedzieć. I rumieniłam się ze wstydu, choć nie ja zawiniłam. Kobieta, która miała pracować przez cztery godziny dziennie, spędzała w domu mojej matki całe dnie, a moja siostrze nawet nie raczyła tam zajrzeć! Rozumiem, że raz czy drugi mogła mieć sytuację awaryjną i umówiła się z panią Teresą na „zastępstwo”, ale przez dwa tygodnie? I to nie płacąc opiekunce za dodatkowy czas? Poprosiłam panią Teresę, by wysłała mi informację z rozliczeniem nadgodzin, a sama natychmiast zadzwoniłam do siostry.

– Gdzie jesteś?

– Nie muszę ci się spowiadać – usłyszałam.

– Czyżby? A co tam u mamy?

– Wszystko w porządku. Znowu się skarżyła?

– Nie, tym razem pani Teresa. Wyręczasz się nią od dwóch tygodni. Na dokładkę jej nie płacisz. A do mamy nawet nie zadzwoniłaś.

– Bo roaming jest za drogi… – wymknęło jej się.

– Za granicą jesteś?!

Okazało się, że moja siostra poleciała na Cypr. Zrobiła sobie wakacje, nikogo nie informując. Co więcej, oczekiwała, że pani Teresa będzie teraz przychodzić na cały dzień, za co ja zapłacę.

– Przecież cię stać, a ja nie zarabiam tak dobrze – stwierdziła.

– Owszem, stać mnie, ale nie taka była umowa.

– No wiesz… Może najlepiej będzie znaleźć dla mamy dobry ośrodek dla seniorów.

Przemilczałam tę sugestię i po prostu się rozłączyłam.

 

To będzie trudna rozmowa

Mogłam od razu wziąć mamę do siebie, zapewniając jej odpowiednie warunki i opiekę, ale wiedziałam, że nie chce się przeprowadzać. Dlatego zaufałam młodszej siostrze i zrezygnowałam ze spadku. Tymczasem Aldona z uśmiechem przyjęła zapis w testamencie, jednak na dłuższą metę nie planowała zajmować się mamą. Może jestem niesprawiedliwa. Może to normalne, że się znudziła tym niełatwym obowiązkiem, a może ją przerósł, nieważne. Mogła szczerze ze mną porozmawiać. A tak czułam się oszukana.

Zapłaciłam pani Teresie i obiecałam, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy. Natychmiast wypisałam wniosek o urlop. Muszę pojechać do Lublina i rozmówić się z Aldoną, jak wróci. Domyślam się, że to nie będzie miła rozmowa. Bo ja skłaniam się ku rozwiązaniu z mojego punktu widzenia najlepszemu. Zamierzam nakłonić mamę do sprzedania albo wynajęcia domu w Lublinie i przeprowadzenia się do mnie, nad morze. Wtedy byłabym o nią spokojna. Mogłabym też wysyłać ją na zabiegi do sanatorium. Mama pewnie będzie protestować, przy wtórze mojej siostry, ale w jej przypadku chyba bardziej z troski o zapis w testamencie niż o mamę.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również