Historie osobiste

Brakowało mi bliskości z mężem. Nie szukałam wrażeń, poznałam kogoś przypadkiem, zaiskrzyło...

Brakowało mi bliskości z mężem. Nie szukałam wrażeń, poznałam kogoś przypadkiem, zaiskrzyło...
Taniec przypomniał mi, jak kocham ruch i zmysłowość
Fot. Getty Images

Taniec podnosi temperaturę relacji i może być doskonałym narzędziem terapii dla par. Trzeba tylko spróbować, zacząć i popłynąć. I wyrażać siebie, nie używając słów.

Już od dłuższego czasu Alina czuła, że coś się we niej wypala. To normalne, myślała. Dawny ogień gaśnie, iskrzenie znika, gorąca miłość stygnie, młodość się starzeje, tak mają wszyscy. Rutyna codziennego życia, domowe obowiązki i praca pochłaniały ją bez reszty, brakowało miejsca na spontaniczność, beztroskę, radość. Nie wiedziała, że to wszystko traci, a nawet, że tego potrzebuje, póki pewnego razu, patrząc lustro, nie odkryła w nim jakiejś smutnej, szarej kobiety. Spróbowała się do niej uśmiechnąć i wypadało tak sztucznie, że aż się wzdrygnęła.

Gdzieś zniknęła bliskość

Kiedy ostatni raz tak naprawdę szczerze, od serca się roześmiała? Nie umiała sobie przypomnieć. A pytanie, kiedy ostatni raz całowała się z Karolem, wzbudziło w niej zmieszanie. Jakby intymność z własnym mężem nie istniała. Tak chyba nie powinno być. A nawet jeśli, nie pocieszyło jej, że inni mają tak samo. Jej małżeństwo, choć stabilne i bezpieczne, było jałowe niczym gaza, wyzute z pasji i namiętności. Przyglądając się smutnej sobie w lustrze, zatęskniła za tym, co ich kiedyś połączyło.

Próbowała o tym porozmawiać z Karolem, ale odbijała się jak od ściany „O co ci znowu chodzi?”, wzdychał. „Jestem zmęczony”. „Nie szukaj problemów na siłę”. „Porozmawiamy jutro”. Tyle że nigdy nie nadchodziło to właściwe jutro, jakby utknęli w pętli czasowej.

 

Jak przypomnieć sobie uśmiech

Skoro więc nie z mężem, była gotowa szukać zagubionej radości na własną rękę. Zaczęła od większej uważności na świat wokół. Dzięki temu dostrzegała więcej niż zwykle. Przechodząc obok okien szkoły tanecznej, zauważyła przez okno nastoletnią parę poruszającą się w rytm muzyki. Zatrzymała się i patrzyła urzeczona. Ciała tancerzy wyrażały emocje, których brakowało w jej życiu. Poczuła zazdrość i żal. Czy od teraz skazana jest tylko na rolę widza zza szyby? Jej wzrok uciekł w bok i spoczął na plakacie ogłaszającym nabór na kurs tańca dla dorosłych. Pierwsze zajęcia ruszały za dwa dni…

Zanim włączył się rozsądek, który kazałby jej iść dalej, nie ulegać dziwnemu impulsowi, pchnęła drzwi i weszła do środka. Po zapisaniu się na kurs, ogarnęła ją taka ekscytacja, jakiej nie czuła od… od bardzo dawna.

Początki nie były łatwe. Entuzjazm mieszał się ze skrępowaniem. Ciało, zesztywniałe od lat siedzenia za biurku i na kanapie, niechętnie poddawało się tanecznym ruchom. Po godzinie spływała potem. Ale z każdymi kolejnymi zajęciami było lepiej, łatwiej, swobodniej. Do Aliny, wraz z endorfinami, wracała dawna sprawność, elastyczność i radość niemająca nic wspólnego z jakimkolwiek obowiązkiem. Czysta przyjemność.

 

Zaproszenie do tańca

Powiedziała o kursie Karolowi, ale wzruszył ramionami i skomentował w swoim stylu: „Skoro nie masz co robić z wolnym czasem…”. Jego ironia chybiła celu. Wcześniej odnosiła wrażenie, że poza obowiązkami na nic innego nie ma czasu, a już na pewno nie na fizyczną aktywność. Od kiedy chodziła na kurs, miała nie tylko więcej sił, ale i czas jakby się rozciągnął…

Taniec stał się dla Aliny odskocznią od codzienności. Na parkiecie, w objęciach mężczyzny, który nie był jej mężem, zapominała o problemach i troskach. Poddawała się muzyce i czuła wolność. Dawała się prowadzić partnerowi w tańcu i paradoksalnie zyskiwała większą pewność siebie. Ufała Piotrowi. Nawiązali więź. On też uczestniczył w kursie sam, bez towarzyszki, i podobnie jak Alina szukał w tańcu ucieczki od rutyny i wiecznego zmęczenia. Zajęcia się kończyły, a oni nie chcieli się rozstawać, więc szli do pobliskiej kafejki albo na spacer i rozmawiali. O muzyce i tańcu. O życiu, nadziejach, marzeniach, o wszystkim, o czym dotąd wstydzili się nawet pomyśleć, a co dopiero mówić o tym na głos. Ala czuła się z tym mężczyzną swobodniej niż z mężem. Nie bała się, że ją wyśmieje, wykpi. Przeciwnie, zawsze słuchał z uwagą.

Z czasem zdała sobie sprawę, że jej uczucia do Piotra wykraczają poza zwykłą przyjacielską znajomość. Obudził w niej zapomnianą namiętność, jednocześnie dręczyły ją wyrzuty sumienia. Nie chciała zdradzać Karola, choćby w myślach. Nie chciała być tego typu kobietą. Zamierzała powiedzieć mężowi o Piotrze, o tym, że zaczyna coś do niego czuć, ale wciąż zwlekała. Ze strachu. Nie tyle przed jego reakcję, co przed jej brakiem, przed tą jego zimną obojętnością.

 

Iskra zazdrości, która zmieniła związek

Tamtego dnia zobaczyła go za oknem. Przystanął i patrzył, jak ćwiczą z Piotrem tango. Jak długo tam stał? Nie miała pojęcia, była zbyt pochłonięta próbą, ale wystarczająco długo, by w jego wzroku pojawiła się znajoma zazdrość i tęsknota. Jak kiedyś w jej spojrzeniu. Czy to znaczy, że coś w nim drgnęło? Wysunęła się objęć Piotra i podeszła do drzwi. Otworzyła je przed mężem, a on wszedł do środka…

Na następny kurs zapisali się razem. Nie dopasowali się od razu, choć byli małżeństwem od ponad dwudziestu lat i kiedyś lubili razem tańczyć. Potrzebowali czasu, by na nowo odnaleźć dawną bliskość i wspólny rytm, a przede wszystkim by pozbyć się dziwnego skrępowania, silniejszego niż w przypadku pary zupełnie obcych sobie ludzi.

Piotr stracił przyjaciółkę i może szansę na coś więcej, ale między Aliną i Karolem znów pojawiła się …

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również